Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy popierasz sterylizację zwierząt niehodowlanych? |
TAK |
|
95% |
[ 58 ] |
NIE |
|
4% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 61 |
|
Autor |
Wiadomość |
Sendri
Moderator
Dołączył: 24 Sie 2007
Posty: 909
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chrzanów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:26, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Jego zachowanie jest normalne
Jutro będzie o wiele lepiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Erin
Moderator
Dołączył: 10 Paź 2007
Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Pią 19:35, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
A ile czasu mniej więcej musi minąć od zabiegu, żeby kot wrócił do siebie? Doba?
Aha, jeszcze jedno: wetka mi powiedziała, że nie będa mogli podać narkozy wziewnej, ponieważ nie mają maski dla kota. Czy to standard, czy produkowane są różne aparaty do takiej narkozy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaktusia
Założyciel
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 2201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Glasgow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:43, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Basiu nie matrw się. Jutro będzie już lepiej. Jedzenia narazie mu nie dawaj. Powinno się odczakać około 12 godzin od zabiegu, a potem małymi porcjami. Kocurki szybciej wracaja do sił niż kotki, więc już za parę dni nie będzie widać, że coś się działo Zapewnij mu ciepłe, zaciszne miejsce, najlepiej zacienione. Pisz na bierząco co u Miszki
Erin, napisz trochę szczegółowiej o co Ci chodzi z tym wracaniem do siebie po zabiegu Czy chodzi ci o kastrację kotki czy kocura i czym jest "wrócenie do siebie" Maski, jak się domyślam, bo pewności nie mam, są w różnych rozmiarach i bardzo możliwe, że dla kota akurat nie mają, tym bardziej że nie jest to jeszcze zbyt rozpowszechniona metoda w Polsce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sendri
Moderator
Dołączył: 24 Sie 2007
Posty: 909
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chrzanów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:57, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
To dobrego masz weta, jak ma maskę.
Mój chyba nie ma (nie pytałam), ale jestem tego prawie pewna...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:17, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Ja nie wiem jaką narkozę dostał Misza. Wiem tylko,że normalna dawka nie wystarczyła i wet musiał dołożyć, stąd tyle czasu trwa dochodzenie do siebie (zabieg był o 11). Misza już chodząc nie zatacza się, nawet udało mu się wskoczyć na kanapę. Odstawienie go w jakiś spokojny kąt nie wchodzi w rachubę, bo on i tak idzie do nas i pakuje się na kolana. Więc jak widać jest już lepiej. Ma jeszcze trochę "tępy" wzrok i chrypi. Nic nie chce pić. Dlatego uznałam, że odrobina mokrego jedzonka mu nie zaszkodzi. Tam też jest odrobina płynu. Mam nadzieję,że nic nie będzie się działo. Ale teraz jak Kaktusia napisała, ze 12 godzin głodówki to mam stracha i chyba będę Miszkę w nocy obserwować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaktusia
Założyciel
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 2201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Glasgow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:26, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Nie musi to być tak sztywno 12 Ale 6 to co najmniej W nocy obserwować go byłoby bardzo dobrze, ale całej nocy zarywać nie musisz. Wierka zabieg miała robiony wieczorem, ja wtedy całą noc nie spałam. Co do zacisznego miejsca, chodzi o to by nie był narażony na jakies dokuczanie, np. ze strony dzieci itp. A teraz to spokojnie mozesz już spróbować dać mu troszkę jedzenia. Jutro powinien już być w całkiem dobrym stanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:37, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Mam taką nadzieję. Dzięki za pocieszenie. Nie wiedziałam, że tak bardzo będę przeżywać ten zabieg. Mamy go dopiero dwa miesiące a tak bardzo go pokochaliśmy. Nie pamiętam juz jak to było gdy go nie było z nami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaktusia
Założyciel
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 2201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Glasgow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:45, 02 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Rozumiem doskonale Ale kastracja kocurka to naprawdę prosty zabieg, a teraz to już będzie tylko lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:00, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dziś Misza zachowuje się prawie tak samo jak przed zabiegiem. Omija tylko mojego synka, który nie zawsze zachowywał się wobec Miszy delikatnie. Kicia do tej pory wykazywał anielską cierpliwość, dziś chyba jeszcze jest obolały i na wszelki wypadek zachowuje dystansik. O, właśnie w tej chwili przemknęli obok mnie w szaleńczej gonitwie za piłeczką pinkpongową. Więc chyba juz jest z nimi ok. Misza ma już normalny apetyt. Noc przespał spokojnie , nie wymiotował. No i oczywiści dziś nadrabia zaległości w toalecie. Uf, mogę powiedzieć, że chyba mamy już wszystko najgorsze za soba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ami
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 16 Paź 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sob 13:25, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Widzę basiu ,że jesteście już po zabiegu- fajnie sobiemacie.
My z Amelka czekamy do pierwszej rujki-zgodnie z zaleceniem weta chociaż czym wieej czytam tym większy mam dylemat, ile postów tyle różnych zdań, czasami sam już nie wiem co robić czekać czy nie.
Jedni znowu twierdzą, że najlepszy okres to około 10-12 miesiąca. Inni znowu piszą ,że po pierwszej ruji juz jest zwiększone ryzyko raka sutka..
Boshe czym dłużej człowiek czeka tym wiecej myśli.............
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:54, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Ja za długo nie myślałam. Wiedziałam od poczatku, że nas to czeka. Myślałam tylko, że dopiero około roku. Ale od wielu osób słyszałam (łącznie z wetem), że z kastracją nie trzeba czekać do pierwszego znaczenia terenu przez kocurka. Ja nie ukrywam,że bardzo się bałam tego smrodku i jak tylko zauważyłam, że Misza się bardziej interesuje swoim siusiakiem to załatwiliśmy sprawę. Radzę Ci poradzić się dobrego doświadczonego weta , no i doświadczonych forumowiczów. Ja niestety na temat sterylizacji kotek nie wiem za wiele.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ami
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 16 Paź 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sob 14:27, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Wiesz basiu u nas jest inaczej. My mamy kotke rasy Maine Conn.
To są duże długo rozwijające się koty, i bardzo wielu hodowców twierdzi ,że wczesta sterylizacja może doprowadzic do zatrzymania wzrostu kota. Są tez tac y którzy tweirdzą, że to bzdura. Jesteśmy zdecydowani na sterylizację, pozostaje tylko sprawa kiedy to zrobić. Jesteśmy tez na bardzo dużym forum poświeconym tylko MCO gdzie jest mase hodowców. I tak jak napisalem ile lekarzy tyle diagnoz.
Wiem, że jedna kotka z tego samego miotu co nasza Amelka była poddana sterylizacji już w 6 miesiącu, zniosła to bardzo dobrze, ale co do rozwoju no cóż trzeba poczekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:05, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Więc jak będziecie czekać sprawa terminu sterylizacji sie sama rozstrzygnie-kicia będzie starsza. Misza jest syberyjczykiem, a w zasadzie odmianą syberyjczyka Neva Masqarade. Te koty również długo dojrzewają. Czytałam wypowiedzi róznych wetów, że wczesna kastracja nie ma wpływu na rozwój i wzrost. Nie było mowy o rasach.I oby się nie mylili. Ja posłuchałam mojego weta i tutejszych forumowiczów, i mam nadzieję,że nie wyrządziłam Miszy krzywdy. To się tez okaże w przyszłości. W tej chwili ma 6,5 mies. i waży 3,5 kg.Za kilka miesięcy zobaczymy na ile urośnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaktusia
Założyciel
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 2201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Glasgow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:35, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Sterylizacja nie hamuje wzrostu. Usuwa się narządy rozrodcze, które nie mają na to wpływu. Wierka była sterylizowana po pierwszej rujce. Co do ryzyka zachorowania na raka sutków, to nie sterylizacja po pierwszej ruji zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania. Sterylizacja w każdym momencie to ryzyko zmniejsza. Tylko podobnoż sterylka przed rujką zmniejsza to prawdopodobieństwo praktycznie do zera. Ja na twoim miejscu poczekałabym do pierwszej rujki. Maine coony rzeczywiście długo dorastają i myślę, że to byłoby najlepsze.
Bardzo się cieszę że Misza już wraca do formy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erin
Moderator
Dołączył: 10 Paź 2007
Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Sob 19:03, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Kaktusiu, dziękuję za odpowiedź. Co do zabiegu, to w moim wypadku bardzo możliwe, że będą od razu dwa, tzn. Pysia i Pucuś, a Ptyś za jakiś czas, bo narazie jest za młody. I dlatego chciałam, żeby zastosowali narkozę wziewną. Niestety to nie jest możliwe i dlatego uparłam się w sierpniu, żeby zrobić badania krwi Pyśce (wtedy chciałam ją sterylizować). Niestety nie były dobre i dlatego zeszło do teraz. A w międzyczasie Pucuś dorósł na tyle, że też już można mu zrobić zabieg i zastanawiam się nad podwójnym, bo po zabiegu Pysi i tak brałabym urlop, więc od razu mogłabym przypilnować Pucusia. Zwłaszcza, że tak jak piszecie, u kocurków przebiega to łagodniej. Tyle tylko, że ja mam straszną alergię na narkozę (straciłam tatę kiedy miałam 12 lat) i strasznie się boję Nie samego zabiegu, bo oglądałam zdjęcia w necie i to mnie nie przeraża, ale właśnie narkozy.
Basiu, a ile czasu minęło zanim Misza się obudził po drugim zastrzyku?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sendri
Moderator
Dołączył: 24 Sie 2007
Posty: 909
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chrzanów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:31, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Ami, nie wiem co to są za hodowcy, ale jest wręcz przeciwne.
Koty wcześnie kastrowane są rzeknę nawet większe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:05, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Erin, trudno mi powiedzieć ile czasu minęło bo nie wiem co uznać za wybudzenie. Misza co jakiś czas budził się i próbował chodzić (nieudolnie bo sie zataczał) i zasypiał ponownie. Pierwsza próba była około 14 czyli po trzech godzinach. Ale potem znowu tak mocno spał jakby był nieprzytomny, był wiotki jak flak. I tak co jakiś czas. Ale w nocy już był całkiem sprawny. Jeśli serce jest w porządku to nie ma co się bać narkozy. Ja sama miałam trzy razy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sendri
Moderator
Dołączył: 24 Sie 2007
Posty: 909
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Chrzanów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:12, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Co prawda jest ryzyko narokozy, ale w życiu nie słyszałam, aby narkoza zaszkodziła…
Ja miałam raz i żyję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erin
Moderator
Dołączył: 10 Paź 2007
Posty: 434
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Sob 21:17, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Oj, może jakoś to przeżyję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
basia43
Rozmiauczany
Dołączył: 08 Paź 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:18, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Nasza pani wet mówiła,że w całej swojej i męża ( profesor na Olsztyńskiej weterynarii) karierze mieli raz przypadek obrzęku płuc u kota syjamskiego na skutek narkozy. I była to raczej reakcja uczuleniowa. Kot był pod obserwacją więc szybko zadziałali i kotu się nic nie stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|