Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mró
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 09 Wrz 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:58, 03 Paź 2010 Temat postu: Proszę o pomoc: wymioty po zjedzeniu rośliny |
|
|
Witam
Od 1 września mieszka ze mną mały koto, obecnie ma 3 miesiące i waży kilogram.
Wczoraj około południa zwymiotował dwa niestrawione liście rośliny, która rośnie w mieszkaniu.
Wymioty utrzymują się do tej pory, kotek niestety nie siusia nie kupa ani nie je.
Byliśmy u weterynarza, Pan Nieludzki kota pokuł i prosił o ponowną wizytę jutro.
A o pomoc proszę, bo może ktoś mniej więcej orientuje się, co to za ustrojstwo:
[link widoczny dla zalogowanych]
niestety domownikom nie udało się zidentyfikować rośliny.
Z góry dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mró dnia Nie 22:18, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kaktusia
Założyciel
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 2201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Glasgow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:34, 04 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Co to by nie było, niech wyląduje jak najdalej od kota. Co to jest niestety nie mam pojęcia, ale listki do pożarcia kuszące. Oby doszedł do siebie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
angelaw
Mistrz miauczenia
Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:21, 04 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
nie wiem co to ale pozwolilam sobie link ze zdjeciami wrzucic na forum ogrodnicze...
pomogli mi zidentyfikowac kilka moich roslin w domu wiec jak tylko bedzie jakas odpowiedz to napisze...
kociakowi zycze powrotu do zdrowia a wam radze dobrze poczytac o roslinach niebezpiecznych dla kota...
jesli juz checie rosliny w domu to tylko bezpieczne ale najlepiej jakby nie bylo ich wcale ewentualnie w miejscach niedostepnych dla kota...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mró
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 09 Wrz 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:08, 04 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję bardzo za szybką reakcję, okazało się, że roślin to asparagus falcatus a po polsku szparag sierpowaty. Podobno wszystkie te szparagowate ozdobne bardzo niebezpieczne dla kota, roślin został usunięty z domu.
Kotek wraca do zdrowia całe szczęście, ale było nieciekawie.
Jeszcze raz dziękuję za odpowiedzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
angelaw
Mistrz miauczenia
Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:47, 05 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
własnie miałam pisac ze dostałam odpowiedz ze to aspargus...
teraz dopiero moglam zajrzec na forum ogrodnicze...
dobrze ze roslina odgadnieta i wyprowadzona...
jeszcze lepiej ze kicia wraca do zdrowia...
mizianki dla niej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mró
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 09 Wrz 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:20, 05 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo dziękuję za zainteresowanie : )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ina.
Rozmiauczany
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:41, 06 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze: jak można mieć w domu roślinę i nie wiedzieć co to jest?
Po drugie: przed kupnem kota trzeba usunąć z domu rośliny, które są niebezpieczne dla zwierzęcia w przypadku zjedzenia.
Dobrze, że roślinka już opuściła dom i nie zagraża maluchowi. I cieszę się, że mały ma się dobrze. Wymioty kota są stresujące i dla zwierzaka, i dla wlaściciela...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
angelaw
Mistrz miauczenia
Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:37, 06 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ina. napisał: | Po pierwsze: jak można mieć w domu roślinę i nie wiedzieć co to jest?
Po drugie: przed kupnem kota trzeba usunąć z domu rośliny, które są niebezpieczne dla zwierzęcia w przypadku zjedzenia.
|
po pierwsze:zdarza sie miec rosliny i nie znac ich dokladnej nazwy chociazby prezent od kogos komu sie podobala i juz
po drugie:zgadzam sie ze trzeba było wczesniej sie dowiedziec co to kiedy juz kociak byl w domu ja zrobilam to przed przybyciem kociaka do domu bo mialam rosliny ktorych nazw nie znam ale korzystajac z aparatu i forum ogrodniczego poprosilam o ich identyfikacje...dla chcacego nic trudnego...
ale po trzecie:jesli kociak do nas trafia przypadkiem bo znaleziono go w potrzebie lub odkupiono od kogos zeby nie zdechł i nie mialo sie wczesniej kota to sprawa roslin moze byc nieswiadomie pominieta...moja kotka to swiadoma decyzja nad która myslałam bardzo długo stad przeczytanych ksiazek i odwiedzonych stron internetowych mnóstwo...
nie mniej jednak dobrze ze kotkowi lepiej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mró
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 09 Wrz 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:31, 06 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Dom i rośliny nie są moje, Babcia do której należą jest cholerykiem i nie przyszło mi do głowy, żeby prosić ją o zmiany w 'aranżacji' roślin, bo oboje z kotem byśmy wylecieli na zbity pysk.
Roślina o której mowa, była w miejscu pozornie niedostępnym dla kota. Małe, mimo zasadzonej kociej trawki, znalazło jednak dostęp to jedynej trującej rośliny w mieszkaniu i zżarło. Do tej pory nie wiemy jak to zrobił, ale babcia dała się całe szczęście namówić na przeniesienie truciciela.
To prawda, że wykazałam się brakiem wyobraźni nie sprawdzając który doniczkowiec jest trujący a który nie, ale ta roślina była dość wyjątkowa. Znam właściwości wszystkich babcinych zielsk, podobnie jak moja rodzicielka, która je babci znosiła przez lata. Ten skurczybyk był jedynym, o którym nic nie wiedzieliśmy, bo Mama przyniosła go w postaci suchych badyli znalezionych gdzieś na klatce schodowym jakiegoś biura i nigdy nie został zidentyfikowany (wtedy nie było jeszcze internetu ; ) ). Jako, że roślina stała wysoko (nie dość wysoko, jak się okazało), nie przejmowałam się, żeby sprawdzić co to też za jedno.
Całe szczęście, że zwymiotował liście, bo byśmy się w życiu nie domyślili, że to zjadł. Kot jest już zdrowy i cudny, w domu nie ma już groźnych roślin, a ja dostałam nauczkę za lekkomyślność, wyrażam skruchę i biczuję się mentalnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mró dnia Śro 21:31, 06 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
angelaw
Mistrz miauczenia
Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:55, 07 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
to juz wszystko nieważne bo najważniejsze zdrowie kociaka a ten ma sie dobrze...
mały kociak jak dziecko sekunda nieuwagi i moze byc nieciekawie...
jednak jakbysmy nie pilnowali to zawsze cos moze sie zdarzyc...
wiadomo ze lepiej zapobiegac ale wszystkiemu nie zapobiegniemy...
wiecej tak nie rób kociaku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|