Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maroq
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kalisz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 7:50, 16 Mar 2010 Temat postu: Przerażony kot chowający się po kątach. Co robić? |
|
|
Dzień pierwszy:
Przyznam szczerze, że nigdy nie miałem kota, a przynajmniej nie w domu. Wczoraj odebrałem 10 miesięczną kotkę syberyjską (z rodowodem oczywiście). Kotka od początku nie była zadowolona z wycieczki i na początku trochę miałczała. Kotka była trzymana w kojcu na dworze razem z mamą i jeszcze jedną samicą. Po zapakowaniu jej do nowego wiklinowego transporterka zaczęła miałczeć, sygnalizując że wolała by zostać. Ponieważ w transporterku umieściłem kocyk więc się pod niego schowała i jak przyjechaliśmy do domu to tam siedziała i się nie ruszała.
Godzinę po przyjeździe kocyk leżał nadal w transporterku, ale jak zauważyłem po 2 godzinach kota w środku nie było. Ostatecznie znalazła sobie schowek pod szafką (tam jest rura od kaloryfera) i siedzi tam sobie cały czas (tylko puszysty ogon wystaje). W nocy zapuściła się do kuchni, gdzie przeniosłem jej jedzenie i wodę, ale rano już była z powrotem pod szafką.
Z kuwety narazie nie korzystała i nie znalazłem nigdzie śladów załatwiania potrzeb. Kuweta jest zamykana, ale zdjąłem w niej drzwiczki (za radą właścicielki hodowli).
Pytania:
Ile czasu kotka może dochodzić do siebie?
Kiedy mogę oczekiwać reakcji ze strony kota?
Należy ją jakoś zachęcać?
Kiedy najpewniej skorzysta z kuwety?
Da się coś zrobić by się tak nie bała?
Zapomiałem dodać, że mieszkam w bloku w M3 więc kot choć ma bez porównania więcej miejsca niż w kojcu, jednak nie może dostać osobnego pokoju.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez maroq dnia Wto 7:56, 16 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gavra
Zawodowy miauczak
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warmińsko-Mazurskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:26, 16 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
odpowiem Ci na podstawie mojej przygody.....
Od pewnych państwa odkupiłam 3 letnią już kotkę. Była więc bardzo przyzwyczajona do poprzedniego terenu. Jak nie patrzeć, młodziutki kotek bardzo szybko się aklimatyzuje, z chociażby ciut starszymi kotami może być nieco trudniej. Na początku moja kotka również chowała się w najciaśniejsze zakamarki i wychodziła tylko w nocy aby obadać nowy teren. Nie korzystała z kuwety, nie jadła, nie piła. Normalne - po prostu niczego nie była pewna. Do niczego jej nie zmuszałam, ponieważ kot bałby się pewnie jeszcze bardziej. Trzeba czekać i być naprawdę cierpliwym. Dopiero po kilku... może nawet kilkunastu dniach kotka 'doszła do wniosku' że nic złego się jej nie stanie i w pełni zaakceptowała nowy dom i mnie. Źrenice stały się węższe więc to mógł, choć nie musiał być dobry znak, że kot już się nie boi (nie licząc pory nocnej kiedy to koty mają mocno rozszerzone źrenice, takie właśnie wielkie czarne oczyska świadczą o mocnym podekscytowaniu kota). Dziś (minął ponad miesiąc) jest już po sterylizacji, kąpieli, całej palecie zabiegów pielęgnacji i nadal bywają chwile, kiedy potrafi się obrazić. Na szczęście trwa to tylko chwilę ale to zupełnie normalne, takie kocie minifochy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martulka
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: śląskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:28, 16 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Początki w nowym domku są zawsze trudne. Pamiętam jak mój Muchozol, po przywiezieniu do domu, schował sie tak znakomicie , że szukałam go od 10 rano. Przeszukałam wszystkie zakamarki w domu ( jest tego trochę) z latarka w ręku włącznie . Nic ,żadnych rezultatów. Pewniacko uciekł miedzy nogami na podwórko. Byłam zrozpaczona, tym bardziej , ze wieczorem miała zadzwonić Pani z hodowli. Jak ja jej miałam powiedziec , ze zgubiłam kota w pierwszym dniu? . Na szczęscie wyszedł z norki około 21. Dosłownie płakaliśmy ze szczęscie
U Was tez pewnie skończy się wszystko dobrze. Trzeba tylko na to więcej czasu. Różne" osobniki" przystosowują się do nowego otoczenia w róznym tempie. Zyczę powodzenia i mizianki dla futrzaczka
Ale czy ja dobrze zrozumiałam , ze kotek mieszkał przez cały czas w małym kojcu Hm......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:51, 16 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Czy Twój kociak miał kontakt z ludźmi mieszkając przez cały czas w kojcu na dworze z innymi kotami (nie tylko podanie pokarmu i sprzątnięcie kuwety), czy on wie co to mizianki, wejście na kolanka do Pana ?. Jeżeli nie miał kontaktu z ludźmi to oprócz oswajania z nowym otoczeniem będzie jeszcze problem z oswojeniem z ludźmi.
Myślę jednak że kociak miał szczęście trafiając do Ciebie. Powoli małymi kroczkami, a wszystko się ułoży. Uważaj na okna i drzwi. Nawet lekkie uchylone okno może sprowokować go do ucieczki, tym bardziej, że on nie zna domu, wychowywał się na dworze. Pamiętaj o tym! On nie wie co to dom. Trzymam za Was kciuki. Powolutku a wszystko się ułoży
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maroq
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kalisz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:44, 16 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
martulka napisał: | Ale czy ja dobrze zrozumiałam, że kotek mieszkał przez cały czas w małym kojcu |
No nie wiem czy małym, moja łazienka jest mniejsza. Kojec wyglądał jak kurnik (przynajmniej tak zawsze wydawało mi się, że może wyglądać kurnik). Kotka wiem, że jest bardzo szybka bo widziałem jak zaatakowana przez inną kotkę skakała po drapaku i po całym kojcu. Być może kojec nie jest dobrą definicją miejsca gdzie mieszkał kot, ale żadne inne określenie nie przychodzi mi do głowy.
Ania napisał: | czy on wie co to mizianki, wejście na kolanka do Pana ? |
No więc.... dobre pytanie. Nie mam pojęcia, ale właścicielce hodowli się nie wyrywała i siedziała grzecznie. Ta pani opowiadała gdzie nie daje się głaskać, ale tak ogólnie to zachowywała się dobrze i dała mi się pogłaskać, choć raz na mnie miałknęła.
Jak ruszam "wędką" to widać, że ma dylemat bo z jednej strony wykazuje zainteresowanie, ale nadal się boi i chowa pod szafkę.
gavra napisał: | Była więc bardzo przyzwyczajona do poprzedniego terenu. Jak nie patrzeć, młodziutki kotek bardzo szybko się aklimatyzuje, z chociażby ciut starszymi kotami może być nieco trudniej. |
Tak też myślałem. Wczoraj wszyscy byliśmy wystraszeni. Najpierw kot zniknął z transporterka, ale się znalazł po minucie. Później znowu baliśmy się bo kotka siedziała skulona w kulkę i nie ruszała się wcale.
Dzisiaj już się rusza trochę i wystaje 1/5 kota z pod szafki co wygląda dość śmiesznie. Martwi nas tylko, że nic nie je w dzień i nie użyła dotąd kuwety.
Jutro powinien dotrzeć drapak (sprzedawca pisał, że nadał dziś paczkę) i mam nadzieję, że się nim zainteresuje. Na półkach mamy wiele miejsc przygotowanych gdzie może sobie posiedzieć, ale narazie nie biega i nie skacze, tylko nocą zwiedza mieszkanie, choć nie całe jak narazie.
Mam nadzieje, że się przyzwyczai i wybaczy mi zabranie jej od mamy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
spinoo
Hodowca
Dołączył: 04 Gru 2007
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:44, 16 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Wszystko go przeraża, brak socjalizacji to jak dla mnie zbrodnia . Daj mu czas , nic na siłe sam wyjdzie , nie zmuszaj ani nie przyspieszaj. Kup kocie feromony . A Kalisz to miasto w którym jest tez mój kociak Akim ale on wręcz zamęcza właścicieli ... Będzie dobrze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maroq
Jeszcze nierozmiauczany
Dołączył: 16 Mar 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kalisz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:48, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Feromonów niestety nie ma w Kaliszu w sprzedaży. Spotykałem się raczej ze zdziwieniem sprzedawcy i nikt o nich nie słyszał. Ostatecznie zamówiłem elektryczne urządzenie Feliway (może za kilka dni przyjdzie) firmy "Ceva Animal Health Ltd", które tak naprawdę jest rezystorem małej rezystancji podłączonym pod 230V i podobnie jak Raid jak się wyczerpie to spala obudowę (chyba że się je odłaczy). No ale to tak na marginesie Najważniejsze zresztą by zadziałało
Wczoraj kotka wlazła mi pod narzutę leżącą na łóżku. Dobrze że zerknąłem bo inaczej wylądowała by za łóżkiem, gdy otwierałem tapczan. Później jak już rozebrałem łóżko znowu patrzę a ona znowu siedzi pod narzutą nie przejmując się ciężarem pościeli. No a wszystko przez to, że montowałem drapak (sufitowy) i musiałem przestawić kuwetę z nią w środku, przez co szukała kryjówki w innej części.
Jest postęp bo już się trochę mniej boi i spod szafki wystaje już 1/3 kota. Dzisiaj pierwszy raz użyła kuwety, może coś w końcu zje dziś w nocy. Zresztą chyba czuje się trochę pewniej bo nie było nikogo w domu przez parę godzin i trochę się wybiegała.
-- 19 marca 2010 -- 21:26 --
Odebrałem dzisiaj z poczty dyfuzor i feromony (od firmy ZOOKRAK z Krakowa) już po kilku godzinach widać efekty. W swoim schronie kicia dała się pogłaskać po brzuszku i nawet przez jakiś czas mruczała. Zresztą wczoraj skończyła post i teraz jest łatwiej bo można ją przekupić. Resztę z puszki (Animonda) musiałem wyrzucić bo nie była zainteresowana a zresztą już się trochę zepsuła. Natomiast po Feliway'u apetyt wrócił jej całkiem i surowe mięsko zjadła odrazu. Jeszcze się nas boi, ale udało mi się pobawić się z nią chwilę za pomocą wędki, tak więc postęp jest niesamowity. Jak się do nas trochę przyzwyczai w nadchodzącym tygodniu to na za tydzień umawiam się z weterynarzem na sterylizację (w końcu marzec i zaraz mogą się zacząć serenady osiedlowych kotów).
Dziękuję wszystkim za pomoc. Mam nadzieję, że kotka nauczy się z nami żyć i zostanie członkiem rodziny .
-- 29 marca 2010 -- 12:11 --
Kicia została dzisiaj odwieziona do hodowli, ponieważ dalsze życie z nią wydawało się niemożliwe. Jak narazie straciłem chyba całkiem zainteresowanie kotami syberyjskimi i dość mocno zastanawiam się czy kiedykolwiek jeszcze zaufam jakiemukolwiek hodowcy kotów rasowych. Nadal nie ujawniam hodowcy ani rodowodowej nazwy kota.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez maroq dnia Pon 11:13, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
angelaw
Mistrz miauczenia
Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:53, 20 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
a z jakich powodów nie dało sie z nia żyć?
i dlaczego juz starszego kota kupiłes a nie małego?
i jak wyglądało twoje rozeznanie jesli chodzi o tego hodowcę?
byłes tam wcześniej?
widziałes jak mieszka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 19:12, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
kocie feromony można zakupić w Kaliszu
u dr Palczewskiego
Namiary:
Przychodnia weterynaryjna
lek. wet. Michał Palczewski
Al. Wojska Polskiego 38
[link widoczny dla zalogowanych]
flakonik 60ml kosztował mnie 50zł. gratis porady odnośnie kotów
|
|
Powrót do góry |
|
|
l. gwiazdeczka
Administrator
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Halle (Saale) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:57, 09 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
może jestem czepialską dupą, ale nie spotkałam jeszcze lekarza żadnej specjalizacji, który pobierałby ekstra opłatę za "przyokazyjne" porady... więc to chyba żaden bajer
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 18:12, 11 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Tak czepiasz się _ informacja z mojej strony nie przekazuje żadnych "bajerów"_ ów"gratis" miał raczej oznaczać weterynarza z powołaniem . Zresztą nieważne bo znów ktoś się sympatycznie doczepi
Myślę , że jeśli tu ktoś trafi przypadkiem tak jak i ja _przyda się ta informacja i nie będzie musiał długo szukać ani tez czekać jak paczuszka ze sklepu internetowego dojdzie. ja potrzebowałam na już te feromony a moja dorosła koteczka obecnie tak nie demoluje mi pokoju:) jest u mnie niespełna miesiąc.
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arrianna
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 13 Mar 2011
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:08, 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Podłączę się pod temat bo zasadniczo o tym samym mój post traktuje. Moja Miszka ma mały problem.
Może zacznę od tego że Miszka to odważny kot - nie bała się jak ją zabieraliśmy od właściciela(była bardzo dobrze zsocjalizowana, w domu właściciela były małe dzieci więc kotki były od początku przyzwyczajane do dużego kontaktu a zarazem łagodności w stosunku do ludzi) - drogę do mojego domu praktycznie przespała, dała się od razu mi brać na ręcę, głaskać itd - jak przyjechaliśmy do domu na początku się bała i miauczała ale już po godzinie czy dwóch zapomniała o tym całkowicie i bawiła się a potem spała ze mną mrucząc. Trochę wybrzydzała tylko z jedzeniem pierwszego dnia ale ogólnie była kotem bezproblemowym(zresztą nieskromnie przyznam że umiem przekupić kota ).
Kiedy po kilku dniach dojechał do nas brat po prostu wszedł do pokoju - Miszka na niego popatrzyła i od tak pozwoliła się pogłaskać i mruczała i od razu go zaakceptowała więc założyłam że nie ma problemu z obcymi.
Jednak... Miszka mieszka na parterze i przyznam że jak była mała rzadko zabieraliśmy ją na górę(moja mama nie chce żeby kłaki kota latały po jej łóżku - ot) była tam ze mną raz czy dwa(na moich rękach) - rozglądała się ciekawie ale się nie bała. Jakiś czas potem wyjechałam na studia a brat zaprosił kolege no i chcieli się z Miszką pobawić. Wzieli jej zabawki i brat wziął ją na górę - była w nieznanym za bardzo pokoju z bratem i obcym jej człowiekiem i się po prostu bała. Miauczała i chciała wyjść - ja to zupełnie rozumiem (wyzywałam już głupiego brata ).
I po tym została jej chyba jakaś awersja do nieznajomych bo ostatnio mieliśmy 2 takie sytuacje że przyszedł ktoś nieznany i Miszka pierwsze co robiła to chowała się pod kanapą(taka jej miejscówka, tam śpi bo legowisko to zło) i nie wychodziła aż nieznana osoba sobie poszła. Jak już się schowała to stwierdziłam że nie będę przerażonego kota na siłę wyciągać bo będzie jeszcze gorzej.
Moje pytanie -Mieliście też takie sytuacje? macie jakieś sposoby na takiego kota? Czy może jeszcze wyrośnie?(nie ma jeszcze 6 miesięcy) Zasadniczo myślę, że powinnam jakoś odwrócić jej uwagę jak wchodzi ktoś nowy, tak żeby nawet nie zwraciła uwagi na to że jest ktoś obcy w pomieszczeniu - jakaś zabawa czy jedzenie tylko Miszka jest jakaś taka ultra czujna - co usłyszy jakiś odgłos to od razu nastawia uszy i musi koniecznie iść zobaczyć co się dzieje.
Może to też wina tego że szczerze mówiąc rzadko pojawia się ktoś nowy u nas bo ja i brat jesteśmy na studiach i tylko rodziców czasem ktoś z rodziny odwiedzi i jest nieprzyzwyczajona... sama nie wiem. Trochę mnie to martwi.
Z drugiej strony odkurzacza też się bała a teraz się przyzwyczaiła do odgłosu i dzielnie walczy z rurą
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arrianna dnia Śro 20:11, 23 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
l. gwiazdeczka
Administrator
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Halle (Saale) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:33, 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
może kolega Twojego brata czymś ją przestraszył i stąd ta niechęć do obcych?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arrianna
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 13 Mar 2011
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:44, 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Tak myślę - albo po prostu sama sytuacja ją przeraziła i jak widzi obcych to myśli że znowu zostanie uwięziona w strasznym nieposprzatanym pokoju mojego brata z bratem na dodatek
Tyle że już na to teraz nic nie poradzę a nie chcę żeby chowała się do końca zycia pod kanapą a raczej w kanapie(zresztą jak urośnie to nie wiem czy się tam zmieści ).
Myślę czy by nie umówić się z jakimś znajomym żeby przyszedł odstawić "obcego" może jak posiedzi dłużej niż godzine to Miszka wyjdzie(może pomyśli że już sobie poszedł ).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|