Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:04, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Hej. Ta wiadomość powyżej jest ode mnie. Nie wiem dlaczego się wylogowałam?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
l. gwiazdeczka
Administrator
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Halle (Saale) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:26, 09 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aniu, koty niestety nie są wierniejsze niż psy są za bardzo niezależne. choć mały też mnie pilnował jak wróciłam do niego po czterech dniach w niedzielę, jak leżałam w łóżku i się uczyłam to kładł mi się w nogach, chociaż zazwyczaj w ciągu dnia śpi na drapaku, kazał się nosić na rękach i przytulać itd., czyli chyba jednak gadzina za mną tęskniła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Trochę rozmiauczany
Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:24, 10 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wiesz co gwiazdeczko masz rację z tą wiernością chyba mnie ponoisło. Ale mimo to jestem pod wrażeniem jego zachowania. Gdy tylko jestem w domu on jest zawsze przy mnie ( w dosłownym tego słowa znaczeniu) nawet w toalecie . Wiem że to dla niektórych wyda się śmieszne lub co najmniej dziwne ale kiedy zostawiam na moment to miauczy jakby mu ktoś wielką krzywdę robił. Mój mąż też jest w szoku, miał koty ale żaden się w ten sposób nie zachowywał . Jak jemy on siedzi przy moich nogach, kiedy gotuję on stoi przy moich nogach (nic przy tym nie dostająć ), kiedy siedzę on siedzi na moich kolanach. On jest jak mój cień.
Ok. zmieniając temat. czy normalnym jest, że przy zabawie z psem on łapie go zaszyję łapkami(obejmuje) i gryzie go?, lub łapie się jego ogona lub zadka i hulaj dusza?, a te skoki z fotela na grzbiet łał prawdziwy tygrys syberyjski . Ok. ale czy pozwalać mu na to czy może przesadza? Pies przy tej zabawie nie piszczy i nie ucieka.
Pozdrawiam wszystkich !!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaktusia
Założyciel
Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 2201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Glasgow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:09, 10 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jeśli to tylko zabawa i nie robi psu krzywdy, może nawet niechcący, to nie ma problemu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
l. gwiazdeczka
Administrator
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Halle (Saale) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:28, 10 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aniu, spinoo powiedział mi kiedyś, że koty syberyjskie zachowują się czasem jak psy - to chodzenie za Tobą wszędzie jest właśnie częścią ich "psowatości" Greebo też stara się towarzyszyć mi w każdych okolicznościach, wchodzi nawet ze mną pod prysznic
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gavra
Zawodowy miauczak
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warmińsko-Mazurskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:53, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
niestety, pis i kot to dwie odległe 'osobowości'. Nie skrajnie, ale jednak odległe. w przeciągu swoich 23 lat miałam dwa psy (jeden był ze mną 16 lat) i 3 koty. Pies zawsze przychodzi na zawołanie, nie drażni go moja chęć na zabawę, kocha pieszczoty w każdym momencie, nie miewa nagłych zmian nastroju i ba - potrafi współodczuwać z kolei moje huśtawki. Kiedy jestem zła, nawet jeśli on ma ochotę na zabawę, w końcu odchodzi jakby rozumiał, że ma mi w danej chwili nie przeszkadzać, kiedy jestem smutna, leży przy mnie a czasem liże moje załzawione policzki, słucha moich poleceń i rozumie je, jest w 100% wyuczalny.... taka jest wyższość psa nad kotem. Ale... Kot jest jednak mistrzem nawyków typowo zwierzęcych, które tak nas, ucywilizowanych ludzi' ujmują są dzikie... mmmrrr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
l. gwiazdeczka
Administrator
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Halle (Saale) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:23, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
gavra, ze zwierzętami jest jak z ludźmi-nie wszystkie są takie same mój ukochany braciszek miał w sobie więcej z kota niż z psa-przychodził tylko wtedy, kiedy sam miał na to ochotę (w przeciwnym razie mogłam go wołać ile chciałam), tak samo było z głaskaniem i zabawą, a uczył sie tylko tego, co mogło mu sie do czegoś przydać. był kapryśny, humorzasty i obrażalski, a polecenia? mogłam je sobie wsadzić ale chyba za to tak strasznie go kochałam. Greebo, chociaż to kot, jest chyba bardziej psi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez l. gwiazdeczka dnia Nie 19:23, 21 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gavra
Zawodowy miauczak
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warmińsko-Mazurskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:50, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
hi hi no to gratuluję koteczka. Powiem szczerze, że mój owczarek Bruno, kiedy jako już 2letni samczyk trafił pod mój dach, był beznadziejny wiercipięta, wścipski niuchacz - odkurzacz i oszołom co wszystko ogonem by rozwalał. Nie mogłam tego znieść. Wziełam się za tresurę. Trochę się w tym celu poduczyłam, żeby to chociaż zaczepiało o profesjonalizm I mój wilk chyba wiedział, że skoro to ja przyprowadziłam go do domu i pierwsza w rodzinie wykazywałam największe zainteresowanie jego ogólnym dobrem, to znaczy że trzeba się słuchać mnie. i tak też było. Mama, choć świata poza nim nie widzi do dziś (pies został z moją mamą), nie ma niestety większego wpływu na Bruna. Rozkazy, prośby i zakazy respektuje w pełni tylko z mojej strony. Kiedy co jakiś czas odwiedzam mamę, widzę, że pies jest bardzo szczęśliwy. Co tu dużo mówić, mama kocha spacery, dba o niego jakby był ludzki je chyba lepiej niż którykolwiek pies sąsiadów a mimo tego, zawsze biegnie w moją stronę z taką szybkością, że tylko modlę się by w porę wyhamował. Kiedyjestem w rodzinnym domu, śpi ze mną, ciągle mi towarzyszy. Na spacerach widzę, że kompletnie nie słucha się poleceń mamy. Moje respektuje od razu. Zachowam się pewnie źle i trochę snobistycznie, ale przyznam, że trochę cieszy mnie ta jego dziwna wierność w stosunku do MNIE. Dlatego uważam, że to nie jest wina psa, gdy Cię nie słucha, po prostu nikt nad nim nie zapanował, a pies po prostu z czasem się do tego przyzwyczaił. Lub... został za szybko odebrany matce i nie zdążył nauczyć się psich stadnych manier. Tak, można by porównywać, że tak samo można odnieść się do kota. Jednak muszę stwierdzić pewną rzecz, kot nie jest w 100% wyuczalny. Nie jest zwierzęciem stadnym i to ma górujący wpływ na jego zachowanie. Można kota czegoś nauczyć, ale jest to raczej przyzwyczajenie do określonej sytuacji, taka hmm... pożądana reakcja na coś. Tematem tresury psów zainteresowałam się bardziej, jak już zaznaczyłam wyżej, i zaczełam 'eksperymentować' tez na psach sąsiadów i przyjaciół. Czasem miałam do czynienia ze starszymi psami, które wg ich pana/pani niczego nie potrafiły się nauczyć. Jakież było ich zdumienie, kiedy leniwy dotąd, pogrubiały buldog czy teoretycznie niewyuczalny pudel podawał łapę czy kładł się na zawołanie. Wszystko to kwestia odpowiedniego podejścia i 'przekonania' psa i człowieka. Koty natomiast są zbytnimi samotnikami, jest im z tym dobrze, więc nie odczuwają potrzeby współdziałania z kimś. Jedynym ogólnie znanym kotem 'grupowym' jest lew. inne kotowate mają w naturze samotność, natura zaopatrzyła je w odpowiednie mechanizmy, które pozwalają im przetrwać. Po co więc jest im inny osobnik, a tymbardziej człowiek - co za tym idzie, słuchanie tegoż właśnie człowieka. Gdyby kot miał stały dostęp do pożywienia i większe terytorium nie odczuwałby potrzeby nawet stwarzania pozorów 'przyjaźni' z człowiekiem. Owszem, przyzwyczajenie się, skłaniałoby go do okresowych zachowań czy reakcji np potrzeby pieszczot, ale nic poza tym. Nie można by doszukiwać się w tym pojęcia - wierność, przyjaźń. Ile to kotów wraca do swojego pana, gdy przypadkiem się zgubi? Jeśli wracają, to tylko dlatego, że miejsce w którym przebywały wydawało się bezpieczne. Dowód - moja Kisi, 3 lata mieszkała z innymi ludżmi. Kiedy trafiła do nas, jasne jest, że bała się. Jednak nie nas - ludzi, tylko nowego miejsca. Gdy brałam ją na ręce, mruczała, nie wyrywała się jakoś specjalnie. Wolna jednak, chowała się za kanapą lub komodą, w zależności, bliżej czego przebywałam. 3 dni i kot jadł... Nie wydaje mi się więc, żeby jakoś specjalnie tęsknił za poprzednimi opiekunami. Pies natomiast, jeśli było mu u poprzednich właścicieli naprawdę dobrze, chorowałby z tydzień albo i lepiej. Pies mojego dziadka, potężny owczarek, zdechł 2 tygodnie po śmierci dziadka. Nikt mi nie powie, że pies nie rozumie. Kot to cffaniak będzie nas "kochał" bo dajemy mu jeść. to wszystko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|