Autor |
Wiadomość |
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Śro 21:54, 10 Lis 2010 Temat postu: |
|
wątpię. moja Trusia (bullterrier) pije wszystko, co znajdzie sie w zasięgu jej pyska i nadal żyje a Greebo jak był mały popijał czasem herbatę i też nic mu się nie stało |
|
|
ihra |
Wysłany: Śro 18:35, 10 Lis 2010 Temat postu: |
|
Mój 3-miesięczny kot napił się zimnej kawy rozpuszczalnej, pół filiżanki. Kawa była dość słaba, bez cukru i mleka. Nie zaszkodzi mu to? |
|
|
eefezee |
Wysłany: Wto 10:46, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
O, już jestem
Jak zwykle zapomniałam aktywować konta |
|
|
eef.ezee |
Wysłany: Wto 10:41, 18 Maj 2010 Temat postu: |
|
Witam Państwa bardzo serdecznie. Mam jakieś problemy z zalogowaniem się, w najbliższym czasie postaram się to zweryfikować, a póki co chciałabym się odnieść do wcześniejszej dyskusji n/t podawania kotom potraw smażonych i diety dra Kwaśniewskiego.
Otóż, dieta ta (zwana czasem "tłuszczówką") jest dietą okresową, nie polecaną do stosowania przez dłuższy czas dla ludzi. Dlaczego? Polega ona na spożywaniu tłuszczów zwierzęcych w dużych ilościach, przy jednoczesnym ograniczeniu węglowodanów. Nagromadzenie w wyniku tej diety ciał ketonowych prowadzi do hamowania łaknienia (stąd spora efektywność tej diety), ale równocześnie do kwasicy organizmu, czyli do zaburzeń pracy organizmu. Stąd też moje zdanie na powyższy temat jest takie- nie zamierzam tu podważać autorytetu dra Kwaśniewskiego, bynajmniej! Jednak aby wypowiadać się na temat żywienia człowieka należy posiadać ogrooooomną wiedzę medyczną na ten temat, do każdej z diet podchodzić sceptycznie i przede wszystkim brać pod uwagę wszystkie za i przeciw wynikające ze stosowania danej diety.
Co do diety kociaków- należy być bardzo ostrożnym przy podawaniu zwierzęciu jakichkolwiek potraw, brać pod uwagę nie tylko ich indywidualne upodobania ale i skutki, jakie te upodobania mogą mieć dla zdrowia. Sami najlepiej wiemy, że nie wszystko, co lubimy jest dla nas dobre Dlatego smażonym potrawon dla kotów mówię zdecydowane- NIE! Od czasu do czasu z pewnością nie powinny zaszkodzić, ale po co kombinować, skoro można przyrządzać naszym ulubieńcom to, co dla nich lepsze?
Pozdrawiam wszystkich Forumowiczów i życzę pociechy z Waszych Milusińskich |
|
|
gavra |
Wysłany: Pią 8:47, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
rano odkryłam, w czym lubuje się Kisi............... w moim chlebku Wasa tym najbardziej chrupiącym akurat Ostatnio wybiera łapą sos z puszek po szprotkach w sosie pomidorowym. Teraz zostawiam jej także trochę rybek. Kiedy znudzi jej się zabawa z suszoną śliwką - zjada ją |
|
|
kiciunia78 |
Wysłany: Pią 19:25, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
l. gwiazdeczka napisał: | ja tam myśle, że możesz mu je dawać codziennie, tak jak mięso, bylebyś pamiętała o witaminach |
oczywiście podstawą żywienia pozostaje suchy kitten Royala |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Czw 19:02, 22 Kwi 2010 Temat postu: |
|
ja tam myśle, że możesz mu je dawać codziennie, tak jak mięso, bylebyś pamiętała o witaminach |
|
|
kiciunia78 |
Wysłany: Śro 19:52, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
Ostatnio wypróbowaliśmy krewetki i okazały się prawdziwym rarytasem dla mojego futrzaka Po raz pierwszy miseczka została opróżniona do samego końca. Zwykle Aston trochę "podzióbie" i resztę zostawi. Niezależnie czy to surowa wołowina, gotowany kurczak, tuńczyk czy nabiał. Czy ktoś wie jak często można podawać kotu krewetki? Na razie dostaje je raz w tygodniu, ale chętnie dawałabym częściej, skoro tak lubi. |
|
|
vica |
Wysłany: Pon 23:08, 08 Mar 2010 Temat postu: |
|
l. gwiazdeczka napisał: | ja staram się kupować mięso ze znaczkiem "Bio", ale Greebo nie widzi różnicy, czy kupię takie, czy zwyczajne u rzeźnika wcina tak czy siak |
Och, jak ja bym chciała, żeby to moje tak wcinało wołowine. A ja to musze kombinowac, mieszać z indykiem, puszkami......
I nie wiem, czy to wina wołowiny, ze on po prostu jej nie lubi. Ale nie znam kota, który nie lubił by wołowinki
Takiej za znaczkiem "bio" to w Wawie nie widziałam. Jak ktoś jest z Wawy i wie gdzie można kupić dobrą wołowinkę to prosze o i info |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Sob 19:38, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
ja staram się kupować mięso ze znaczkiem "Bio", ale Greebo nie widzi różnicy, czy kupię takie, czy zwyczajne u rzeźnika wcina tak czy siak |
|
|
vica |
Wysłany: Sob 13:22, 06 Mar 2010 Temat postu: |
|
l. gwiazdeczka napisał: | a co masz przeciwko surowej wołowinie? to chyba najlepszy pokarm, jaki można dać psu czy kotu |
Dokładnie, też tak uważam. Kot to drapieznik, a wołowinka jest dobra na sierść i w ogóle MOja mama ma 14-letniego Persa, który nie tknie innego mięsa tylko wołowinke. Nigdy nie był powaznie chory i jak na swoje 14 lat świetnie się trzyma
Moj Grishka bardzo lubi zaparzonego indyczka, gotowane udko z kury, jogurt, który jak czytałam, jest przysmakiem wielu Syberyjczyków, i twarożek.
Niestety mamy problem z wołowinką. Niechętnie ją je. I nie wiem czy po prostu nie lubi, czy z ta wołowina coś nie tak. Gdzie kupujecie mięcho dla swoich pupili?Naprawdę tj problem dostać świeże, nie naładowane chemią mięsko.
Chciałabym żeby moje małe jadło wołowine. Kupując puszki wybieram te wołowiną czy cielęciną, ale to nie to samo co świeżą , surowa wołowina. |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Czw 18:14, 25 Lut 2010 Temat postu: |
|
ja wiem, że ryby to nie to samo co mięso sądzę jednak, że są tak samo "udoskonalane" jak wszystko inne. i nie sugeruję, że nie powinnaś dawać Kisi paluszków rybnych, bo ja swojemu kociątku daję wszystko, co lubi, niezależnie od tego, czy jest to zalecane pożywienie dla kota chodziło mi jedynie o to, że ich zawartośc to takie "rybie śmieci", a to mi się nieco kłóciło z przesłaniem Twojego posta |
|
|
gavra |
Wysłany: Śro 22:41, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
Nie nie, mnie jedynie chodziło o to, że niektóre zwierzęta, są tak bardzo przyzwyczajane do 'sztucznie' robionego jedzenia, że nie chcą ani tknąć tego, które moglibyśmy im zaproponować. tak w ramach zamiennika. A z tym mięsem, bardzo często w sklepach są specjalnie przygotowane porcje, np maczane w substancji, której nazwy nie potrafię przytoczyć z racji jej skomplikowania, a która opóźnia proces starzenia się mięsa. Bądź co bądź cała moja rodzina wie, kiedy serwuję im mięso sklepowe a kiedy podaję swieże porcje pochodzące np od osoby prywatnej, hodującej zwierzątka np świnki czy kury. I wie to też mój pies niestety.
a co do tej ryby... rybka to jednak nie jest typowe mięso. nawet w piramidach żywieniowych zawsze opisuje się: mięso, ryby, nabiał itp więc dietetycy traktują ryby jako osobny dział no nie istotne a z tymi paluszkami - masz rację, to nie jest dobry pomysł. ale czymś swoją Kisi żywić muszę. a skoro nie jest ze mną od małego, nie mogę jej na siłe zmienić przyzwyczajeń a szkoda. |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Śro 21:53, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
ja tam uważam , że surowe mięso jest najlepszym, bo najbardziej naturalnym pożywieniem dla drapieżnika (psa czy kota). mój Greebo i suczki moich rodziców są bardzo niepocieszone, jeśli nie dostaną któregoś dnia wołowiny. karmy w puszkach są już przetworzone, poza tym opakowania czasem robione są z metali, które mogą być szkodliwe (gdzieś o tym czytałam). owszem, czasem kupuję je księciuniowi, ale nie za często (po paru dniach żywienia puszkami dostaje biegunki). a jaka jest radośc, jak po "puszkowaniu" znowu dostanie mięso! poza tym nie rozumiem jednego-mięso jest dziwne, a ryby nie? zwłaszcza paluszki rybne...
każdy ma prawo do swojego zdania, więc nie zamierzam się z Toba sprzeczać, ale gdyby iść tropem Twojego myślenia, to najlepiej byłoby wrócić do czasów, gdzie każdy miał swoją trzodę, drób i warzywnik i zywił się tym, co sam "wyprodukował". ja nie daje swojemu kotu czegoś, czego sama bym nie zjadła, kupuję więc mięso na tyle dobre, że gdybym nabrała ochoty na carpaccio czy tatara, to mogłabym mu trochę buchnąć. ogólnie staram się jeść jak najmniej przetworzone rzeczy (w miarę możliwości surowe), tak samo żywię kota i być może obydwoje jesteśmy z tego powodu przeładowani sztucznymi substancjami, ale dobrze nam z tym!
a modyfikacje genetyczne to świetna zabawa, uwierz mi |
|
|
gavra |
Wysłany: Śro 21:08, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
dobry temat. Uważam, że akurat pod tym względem można by długo dyskutować...
DZIŚ, w czasach, gdy już chyba nic nie jest naturalne (no kto to widział kiedyś, żeby np. mleko czy mięso pięknie smakowało i pachniało po 4 dniach?!) i modyfikuje się już nawet pomidory, żeby były przykłądowo bardziej czerwone, nie ma co liczyć na to, że koty będą chętnie jadły surowe mięso. Wyobraźcie sobie, że nawet mój owczarek nie tknie dziś kiełbasy czy szynki, a tym bardziej surowego mięsiwa. Kocha jajka, gotowane ryby i kasze. Dlatego kotom tym bardziej się nie dziwię. Sama czasem patrzę na zawartość mojego talerza ( np. podczas obiadu, który notabene sama przygotowywałam ) i zastanawiam się, czy to co się na nim znajduje jest na pewno tym co opisali w sklepie
Poza tym, dziś koty/psy mają już gotowe jedzonko, do którego są od dzieciństwa przyzwyczajane, wystarczy pójść do sklepu i wybrać konkretną puszkę czy worek. Ich żołądki przyzwyczajane są zatem do 'innego' teoretycznie zdrowszego dla nich pożywienia. Wg mnie, te ogólnodostępne już karmy są tak uczłowieczone, że nie ma szans, by kot potem spojrzał na surowe mięso, czy nawet jakieś lekko przygotowane. Moja Kisi nawet dobrze nie powącha mięsa. Je tylko rybę i to w postaci tuńczyka lub rybich paluszków oskrobanych z panierki. Pamiętam koty, które posiadałam 15 lat temu, wcinały wszystko, warzywa, szynki, mięsko w każdej postaci a nawet piły czasem mleko i nie miały żadnych rozwolnień czy robaków. Były skoczne, żywe i takie... 'dzikie' (nie, żeby dosłownie dzikie, bo przecież oswojone już mieszkały ze mną ). Miały naprawdę więcej energii niż te okazy, które teraz widzę w domach osób znajomych. Teraz koty bardzo szybko stają się leniuchami z wielkimi brzuchami, i to naprawdę nie jest wina braku wybiegu, a żywności. Sami powiedzcie na własnym przykładzie, ile sił witalnych musieli mieć nasi przodkowie, żeby dobrze 'rządzić' swoimi gospodarstwami. Fakt, częściej się umierało na jakieś choroby, ale to byłą wina braku leków, ale trzeba też zauważyć, że tych chorób było jednak mniej! a teraz co chwile słyszy się o coraz to nowszych odmianach bakterii czy wirusów. Ludzie i zwierzęta niestety spadają na jeden tor... a szkoda. Ingerencja człowieka w naturę jest już tak duża, że pojęcie 'BIOlogia' stanie się w końcu bezużyteczne a wejdzie w globalny obieg termin 'biocybernetyka' czyli dziedzina określająca procesy sterowania wśród poszczególnych układów bio-pochodnych. Nie trzeba dodawać, że samym STEROWANIEM zajmują się już ludzie. wszędzie łapy pchają.
Kurczaki, dość mocno zboczyłam już głównego tematu
No w każdym razie, również uważam, że surowe mięso jest dziś bardziej szkodliwe niż pożyteczne. Jeśli już trzeba czymś karmić, to może niech faktycznie będą to odpowiednio przygotowane karmy dla kotów dzisiejszego świata, z żołądkami nastawionymi na nowoczesne żarełko. |
|
|
maugosia |
Wysłany: Wto 14:03, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
Nawet przemrożenie mięsa surowego nie gwarantuje w stu procentach wyeliminowania ewentualnych pasożytów które mogą się w nim znajdować. To jedyny powód dla którego wolę unikać mięsa surowego.
Ponieważ Nelka gardzi na razie wszystkim poza sercami i wątróbką drobiową, więc gotuję jej na razie tylko to, ale mam zamiar zacząć ją trochę oszukiwać i włączać po troszeczku jakieś mięso do podrobów – może się nie zorientuje ... |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Pon 21:44, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
a ja właśnie próbuję się dowiedzieć, dlaczego nie masz zaufania do mięsa bo może istnieją jakieś ważne argumenty przeciw, których nie znam |
|
|
maugosia |
Wysłany: Pon 10:34, 19 Paź 2009 Temat postu: |
|
Być może najsmaczniejszy, ale nie wiem czy najlepszy... mimo wszystko nie mam zaufania do mięsa surowego, nawet przemrożonego.
Z resztą odradził mi je również weterynarz.
Oczywiście nie próbuję w żaden sposób oceniać nikogo kto podaje mięso surowe - to jedynie mój wybór. |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Sob 0:57, 17 Paź 2009 Temat postu: |
|
a co masz przeciwko surowej wołowinie? to chyba najlepszy pokarm, jaki można dać psu czy kotu |
|
|
maugosia |
Wysłany: Czw 10:17, 15 Paź 2009 Temat postu: |
|
To mój pierwszy post na tym forum, więc na początek - Witam wszystkich!!!
Od miesiąca mieszka z nami syberyjska koteczka Nelly Mała ma 6 miesięcy.
Niestety Nelka jest dość wybrednym zwierzęciem jeśli chodzi o jedzenie. Karmę suchą ma oczywiście przez cały czas w miseczce. Wodę też. Dotychczas podawałam jej saszetki i paszteciki annimondy, ale chciałabym zastąpić je mięskiem przygotowanym przeze mnie.
Raz ugotowałam serduszka kurze z marchewką, zmieliłam i wszystko ładnie zjadała.
Niestety nie tknęła już ani gotowanej piersi kurczaka ani gotowanej wołowiny.
Co radzicie?
Chciałabym podawać jej coś bardziej wartościowego niż same podroby, a jak widać tylko na nie ma ochotę. Nie próbowałam jeszcze ryby...
No i będę się starała uniknąć surowego mięsa.
Jak sobie myślę ile za tą wołowinkę dałyby dachowce zza okna... |
|
|