Autor Wiadomość
jareth
PostWysłany: Pon 20:28, 14 Wrz 2009    Temat postu:

O mój Boże,jak mi przykro Zalamany
Trzymajcie się.
Kaktusia
PostWysłany: Sob 21:17, 12 Wrz 2009    Temat postu:

Bardzo mi przykro Smutny Mam nadzieję, tylko i życzę tego z całego serca, aby jeśli zdecydujecie się kiedyś jeszcze na kota, okazał się prawdziwym miziastym i grzecznym przyjacielem.
Kasieńka
PostWysłany: Pią 10:22, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Tak mi przykro, myślałam,ze najgorsze ze nia:(
l. gwiazdeczka
PostWysłany: Czw 20:34, 10 Wrz 2009    Temat postu:

tak mi przykro Smutny biedna niunia Crying or Very sad
MaciekB
PostWysłany: Czw 18:43, 10 Wrz 2009    Temat postu:

Niestety nie będzie szczęśliwego zakończenia - nasza Bellunia (Kazumi od Kniahini*PL) wczoraj rano odeszła od nas na zawsze.
jareth
PostWysłany: Śro 18:55, 09 Wrz 2009    Temat postu:

Och,jak się cieszę,że się odnalazła.Mniej,że jest tak źle.Mam nadzieję jednak,że wszystko pójdzie dobrze i kicia wróci do zdrowia.
Kaktusia
PostWysłany: Wto 20:41, 08 Wrz 2009    Temat postu:

Oj to nie dobrze że wdało się zakażenie, ale skoro jej się poprawia, to miejmy nadzieję, że wkrótce wyzdrowieje.
MaciekB
PostWysłany: Wto 18:59, 08 Wrz 2009    Temat postu:

Tak w skrócie:
Kotka została znaleziona w niedzielę po południu, w tym miejscu gdzie 3 tygodnie wcześniej wyskoczyła przez okno, tuż przy budynku.

Była w bardzo złym stanie, z niedobrze wyglądającą raną koło ramienia, bardzo osłabiona. Musiała się tam przywlec sama. Była tak słaba, że tylko syczała, gdy ją brano na ręce. Znalazł ją synek właścicieli ośrodka i natychmiast zawiadomił kogo trzeba. Natychmiast została zawieziona kilkadziesiąt kilometrów do lecznicy w Gdyni przez właściciela ośrodka. Po koniecznych zabiegach, m.in. usunięciu z rany setek larw, podaniu glukozy i antybiotyku, spędziła noc w domu właściciela ośrodka.

W poniedziałek rano zgodnie z zaleceniem weterynarza została przywieziona znowu do kliniki w Gdyni i tam jest do dzisiaj. Pierwsze rokowania nie były dobre, weterynarz obawiał się posocznicy. Dzisiaj to zagrożenie powoli mija, kotka ma się lepiej, jest co prawda jeszcze bardzo słaba i bardzo wychudzona, ale już dzisiaj zaczęła sama jeść.

Mieliśmy nadzieję, że już dzisiaj pojedziemy po nią do Gdyni, ale weterynarz powiedział, że to zdecydowanie za wcześnie i najprawdopodobniej wypuści ją dopiero w piątek - jutro podejmie decyzję. Droga do Krakowa to będzie dla niej spory stres, co w tej sytuacji mogłoby być niebezpieczne.

Pozdrawiam,
M.
l. gwiazdeczka
PostWysłany: Wto 8:42, 08 Wrz 2009    Temat postu:

dobrze, że kotka się znalazła i jest już w dobrych (mam nadzieję) rękach. tak jak Kaktusia, trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia!
Kaktusia
PostWysłany: Pon 21:46, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Ehhh... Szczęście w nieszczęściu. Trzymamy kciuki żeby szybko wyzdrowiała! Jak udało się ją złapać? Forum miau jest aktywne tylko dla zalogowanych więc nie przeczytam...
MaciekB
PostWysłany: Pon 21:44, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Kotka została wczoraj znaleziona!
Niestety jest dość poważnie ranna. Jest teraz w lecznicy w Gdyni-Rydłowie.

Więcej szczegółów w wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=10&t=98824&start=60
MaciekB
PostWysłany: Śro 22:00, 26 Sie 2009    Temat postu:

Dzięki Wesoly
Mam taką nadzieję, że w końcu się to uda, choć koteczka jest już 12 dni na "wolności". I pomyśleć, że zrobiła sobie taki prezent na swoje pierwsze urodziny Smutny
l. gwiazdeczka
PostWysłany: Śro 21:47, 26 Sie 2009    Temat postu:

trzymam kciuki, żeby udało Wam się ją złapać!
MaciekB
PostWysłany: Śro 20:38, 26 Sie 2009    Temat postu:

Udało mi się skontaktować z TOZem i pomogą nam w ten sposób, że pożyczą nam klatkę-łapkę na tydzień. Biorąc pod uwagę 700-kilometrową podróż w obie strony, to będziemy mieli 5 dni na próby złapania naszej koteczki. Smutny
MaciekB
PostWysłany: Wto 14:27, 25 Sie 2009    Temat postu:

Kontaktowaliśmy się jeszcze na miejscu z lokalnym schroniskiem dla zwierząt. Podsunęli nam pomysł z klatką-pułapką i pomogli po znajomości załatwić ją w zakładzie komunalnym w innym mieście.

Próbowaliśmy 2 dni z rzędu złapać do niej kotkę i nic. Na dłużej klatki nie mogliśmy wypożyczyć, bo to jest jakiś rarytas i ponoć czeka się na nią tygodniami.

W ogóle z tym to jest jakaś paranoja, bo lokalne schronisko dla zwierząt wypożycza klatki tylko mieszkańcom miasta i tylko na terenie miasta, więc jak przyjezdnemu ucieknie kot, to nie ma się gdzie zwrócić o pomoc.

Spróbuję z tym TOZem, ale mogę to zrobić dopiero jutro, bo jest czynny tylko raz w tygodniu. Smutny
l. gwiazdeczka
PostWysłany: Wto 12:22, 25 Sie 2009    Temat postu:

MaciekB, jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. pytaliście już w schroniskach?
MaciekB
PostWysłany: Wto 9:34, 25 Sie 2009    Temat postu:

Zastanawiam się tylko w czym TOZ mógłby nam pomóc.

Kotka jest na terenie ośrodka, ostatnio była widziana w niedzielę wieczorem, gdy pani, która obiecała się nią zaopiekować, poszła wystawić jej karmę.

Z klatką-pułapką też już próbowaliśmy, rozmawialiśmy też z weterynarzami i oni twierdzą, że jest bardzo mało prawdopodobne, że kot domowy da się zwabić do klatki.

Nie wiem co robić.., kotka jest już 10 dni "na ucieczce", nie wiadomo czy coś je, bo karmę mogą zjadać miejscowe koty, a ona jest taka płochliwa, że nie podejdzie jak ktoś jest w pobliżu. Smutny
Kaktusia
PostWysłany: Pon 16:37, 24 Sie 2009    Temat postu:

Ponawiam propozycję skontaktowania się z TOZem (Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami). Prawie na pewno mają sposoby na łapanie kotów i może by pomogli. Trzymamy kciuki.
l. gwiazdeczka
PostWysłany: Nie 10:11, 23 Sie 2009    Temat postu:

strasznie mi przykro Smutny ale, tak jak Kaktus pisała (2 razy), warto skontaktować się z najbliższym miejscu pobytu kotki oddziałem TOZu, popytać w okolicznych schroniskach, w róznych fundacjach itp.
a, i zazwyczaj koty syberyjskie nie są nieufne Mruga
Gość
PostWysłany: Nie 1:37, 23 Sie 2009    Temat postu:

Jesteśmy już w domu. Niestety nie udało się zlokalizować kotki i kotka została tam gdzie się zgubiła. Smutny Musieliśmy wrócić, nie mogliśmy dłużej przedłużać urlopu. Zostawiliśmy klatkę koteczki, jej ulubioną zabawkę, jej miseczki i ulubione jedzenie. Wszystko to stoi na ganku przed wejściem i czeka aż kotka podejdzie. Tylko czy ona to w końcu zrobi?

I jeszcze dobra wiadomość. Dzwoniliśmy tam dzisiaj wieczorem i dowiedzieliśmy się, że wczoraj słyszano dzwoneczek. Czyli kotka nadal tam jest. Próbowali ją szukać. Tylko jak ją schwytać, jak zlokalizować, jak sprawić aby podeszła. Czy są jakieś profesjonalne firmy lub organizacje, które potrafiłyby ją złapać? Nie miałam pojęcia, że koty syberyjskie są aż takie nieufne, zupełnie nie wiem co robić dalej, ile można czekać, że kotka sama podejdzie, a przecież nie ma pewności, że ona coś je.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group