Autor |
Wiadomość |
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Śro 23:02, 04 Lut 2015 Temat postu: |
|
biedna niunia znam ten ból, naszej Kurze rozleciał się cały brzuch 5 dni po operacji jelit... trzymam kciuki za Twoją koteczkę |
|
|
madziuuunia |
Wysłany: Śro 22:53, 04 Lut 2015 Temat postu: |
|
Jestem załamana:(((((
Moja Julisia miała zabieg w piątek, w poniedziałek kontrola-wszystko ok, dzisiaj znów kontrola i co? musiałam ją zostawić na reoperację bo przepuklina! odebrałam kotkę i teraz ciągle miałcze, cierpi, widzę że ją bardzo boli:(((( zajrzałam na rankę w tam wg mnie nadal jest wybrzuszenie. Nosz kurde! chyba się wścieknę jeśli się okaże że źle zoperowali i jeszcze raz trzeba będzie;(((
fatalnie przeżywamy tą sterylizację. Patrząc na to wszystko jestem jednak przeciwna takim męczarniom zwierzęcia.
Mój kot cierpi za bardzo! nie zasłużyła sobie żeby takie cierpienia znosić. // |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Nie 12:18, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
tak, w umowie jest zaznoczone, że musisz wysterylizowac kota. nikt nie lata i tego nie sprawdza, ale jest to po pierwsze kwestia uczciwości, a po drugie nie możesz mieć po tym kocie miotów hodowlanych |
|
|
mrrusia |
Wysłany: Nie 10:40, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
Zastanawia mnie jedna kwestia. Przeglądając strony zauważyłam, że czasem kocięta na kolanka sprzedawane są dopiero po kastracji/sterylizacji a czasem przed. I tutaj moje pytanie, szczególnie do hodowców lub tych którzy przeszli już przez taką sytuację. Czy z hodowcą podpisywana jest jakaś umowa, że kociak ma być sterylizowany/ kastowany? Czy hodowca potem może to sprawdzić?
Odpowiedzcie proszę, zastanawia mnie jaka jest procedura.
Pozdrawiam |
|
|
Ysmay |
Wysłany: Śro 22:09, 29 Lut 2012 Temat postu: |
|
Tak, już minął prawie tydzień od wyciągnięcia szwów, rana goi sie bardzo ładnie, a Haidi uprawia na całego swoje podniebne akrobacje
Wszystko wyglądało o wiele mniej groźnie niż się tego spodziewałam |
|
|
Kaktusia |
Wysłany: Śro 19:23, 29 Lut 2012 Temat postu: |
|
I jak się czuje Haidi? Już pewnie prawie o wszystkim zapomniała ? |
|
|
Ysmay |
Wysłany: Wto 18:52, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
Witajcie
Haidi jest juz po zabiegu. Zniosla go bardzo dzielnie. Od paru godzin jest przytomna i tylko czasem traci rownowage... Kochany kotek...
Strasznie duzo nerwow mnie to kosztowalo... Na szczescie teraz bedzie juz tylko lepiej... |
|
|
Pysia |
Wysłany: Nie 17:41, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
Ja piszę na podstawie psów bo kota miałam jednego. Oczywiscie nie licząc tych z czasów dzieciństwa U psów kastracha eliminuje najczęstsze problemy, czyli z prostatą. Kastracja eliminuje ten problem. |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Nie 17:09, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
ciekawa teoria z tymi nowotworami, zwłaszcza jąder. a ja zawsze myślałam, że dużo częstsze są nowotwory jelita grubego czy płuc... |
|
|
Pysia |
Wysłany: Nie 14:34, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
Sterylizacja jest jak najbardziej ok. Nasz kotek został jej poddany w wieku 8 miesięcy. Psy i koty w naszej rodzinie nie będące hodowlanymi wszystkie zawsze były sterylizowane. Nawet 20 lat temu kiedy to ludzie twierdzili że robimy zwierzętom wielką krzywde.
Po psach stwierdzam ze sterylizacja jest nawet konieczna. Posiadanie szczeniąt przez sukę nie chroni jej przed ropomaciczem. Z moich doświadczeń wynika że wprost przeciwnie. Raz obudzone hormony powoduja ciąże urojone a to najlepsza droga do tej jakże strasznej choroby. Czyli u mnie suki które zakończą program hodowlany są wycinane. Zmorka była w zeszłym roku.
Mam hodowle psów. Nie jakąś wielką. W chwili obecnej suka hodowlana i emerytka wysterylizowana. Ot i cała hodowla.
Hodwla kotów mnie nęci ale wiem tak mało że nie poważyłabym się. Niby koty znam, potrafię sie nimi opiekować itd. Mimo to jestem z tych " nadmiernie przejmujących sie". Dlatego hodowli nigdy nie będzie kociej
Sterylizujcie. Najwięcej nowotworów zaczyna się właśnie w drogach rodnych i jądrach. Mamy więc po sterylizacji większą szanse na dłuższe życie kota/psa. No i jeżeli chodzi o samce to mamy fajnego przyjaciela a nie nastawionego na prokreacje faceta |
|
|
angelaw |
Wysłany: Śro 19:40, 08 Lut 2012 Temat postu: |
|
Trzymam wiec kciuki zeby sie rujka nie pojawila...
I trzymam tez kciuki za pomyslne przeprowadzenie zabiegu...
Bedzie dobrze... |
|
|
Ysmay |
Wysłany: Śro 13:13, 08 Lut 2012 Temat postu: |
|
Problem sie rozwiazal! Znalazlam fajnego weterynarza, zabieg zaplanowalismy na wtorek. Wczoraj Haidi skonczyla sie rujka, wiec jesli do wtorku nie pojawi sie nastepna, nie bedzie trzeba podawac jej zadnego swinstwa w postaci hormonow... |
|
|
angelaw |
Wysłany: Wto 12:05, 07 Lut 2012 Temat postu: |
|
Tak zabieg byl wykonywany w Holandii ale nie odpowiem ci co usuneli bo po
Twoich konsultacjach z tutejszymi wetami to juz sama nie wiem...
Musialabym zapytac o to weta przy najblizszej okazji...
Zdalam sie na doswiadczenie weta w tych sprawach i juz...
A co do podania hormonow raz czy wiecej to napewno ma znaczenie...
Nie mowie ze jednorazowe ich podanie nie moze miec zadnych skutkow ubocznych...
Ale nie mozna porownywac tego do stalego podawania hormonow prze 13 lat np...
Ale zgadzam sie ze trzeba spytac weta jak on to widzi bo teraz dla wielu nie ma znaczenia w jakim momencie wykonaja zabieg... |
|
|
Ysmay |
Wysłany: Pon 22:22, 06 Lut 2012 Temat postu: |
|
A co konkretnie powinno byc wg Was usuniete podczas zabiegu?
Dzisiaj dzwonilam do kilku miejscowych holenderskich weterynarzy i od wszystkich uslyszalam, ze usuwane sa tylko jajniki, a macica jedynie w przypadku, gdy widoczne sa jakies nieprawidlowosci. To chyba znowu inne podejscie niz u weterynarzy z Polski, ktorzy standardowo usuwaja rowniez macice powolujac sie na wykluczenie mozliwosci zachorowania na ropomacicze... Zwariowac mozna!
Angelaw, czy Ty robilas swojej kotce zabieg w Holandii? A jesli tak, to czy miala usuwana rowniez macice? |
|
|
Kasieńka |
Wysłany: Pon 14:20, 06 Lut 2012 Temat postu: |
|
To nie ma znaczenia czy jest raz podany czy wiecej razy ma i tak niekorzystny wpływ na organizm i tym bardziej jezeli ma byc kastrowana to nie ma sensu. U mnie bylo tak samo ciezko wstrzelic sie w termin bo jak bylam umówiona na zabieg po rujce, to Deysi ja dostała ponownie, ale weterynarz podjał sie zabiegu mowiac ze teraz tak juz bedzie jedna rujka sie skonczy , trzy dni przerwy i kolejna. Takze poszukaj doswiadczonego weta. Tez sie obwaialam bo naczytalam sie ,ze nie mozna w czasie itp ale to nie jest tak do konca. Bo sa przypadki kiedy sie to powinno zrobic i tyle. O tym decyduje weterynarz po wywiadzie. Poki co wierze dwom weterynarzom w powazniejszych kwestiach i niech tak zostanie;) |
|
|
Ysmay |
Wysłany: Sob 22:20, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
Dziekuje Wam wszystkim za odpowiedzi. Postanowilam odwolac zabieg w tej klinice i poszukac innej. Jak tylko kici skonczy sie ruja (oby jak najszybciej, bo zwariuje), sprobuje natychmiast zalatwic nowy termin sterylizacji, a wlasciwie kastracji, bo to chyba jednak najlepsze rozwiazanie... Moze tym sposobem uda sie uniknac podawania hormonow..
Problem tylko w tym, ze to juz drugi weterynarz, ktorego opinie sa dosc kontrowersyjne. Przestaje wierzyc, ze znajde jakiegos naprawde kompetentnego... |
|
|
angelaw |
Wysłany: Sob 19:33, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
Karusia
Wg mnie cytat odnosnie tabletek hormonalnych i skutkach ubocznych tyczy sie raczej sytuacji kiedy to podaje sie je kotce nie raz na wyciszenie a przez dluzszy czas badz cale zycie jako srodek antykoncepcyjny...
I bywaja sytuacje kiedy to kotki wpadaja w ruje ciagla i wtedy ciezko jest wstrzelic sie pomiedzy aby kotke wysterylizowac szczegolnie ze na takie zabiegi trzeba sie umowiac...
Po pierwszej rujce mojej kotki chcielismy sie umowic na zabieg i trzeba bylo czekac kilka dni, po tygodniu dostala kolejnej rujki i znowu trzeba bylo umawiac sie na zabieg...
Na szczescie udalo sie i zostala wykastrowana... |
|
|
Karusia |
Wysłany: Sob 19:18, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
Hormony to nie trucizna, owszem jednak po co narażać go na skutki uboczne? Najprostszym rozwiązaniem wg mnie byłoby poczekać i przeprowadzić zabieg po ruji, nie będzie jej miała wiecznie lub podjąć się zabiegu u weta który zrobi to pomimo ruji.
W artykule poniżej jest również napisane że wiek nie ma znaczenia więc nie rozumiem dlaczego same jajniki? Mogę zrozumieć żeby czekać do pierwszej ruji bo sama tak zrobiłam gdyż są pewne niepotwierdzone hipotezy że może to wywołać nie trzymanie moczu itp.
Tabletki antykoncepcyjne są lekami hormonalnymi, których podawanie zaburza naturalne stosunki hormonalne w organizmie, dlatego stosując je trzeba mieć na uwadze ryzyko wystąpienia schorzeń narządu rodnego i gruczołu mlekowego. Częstym następstwem stosowania tabletek jest rak sutka u kotek.
http://www.watrobawet.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52&Itemid=12 |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Sob 13:41, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
nie tylko według kliniki, według szkolnych podręczników do biologii też
ja muszę przyznać, że moje zaufanie do weterynarzy również jest znikome po ostatnim roku radosnej twórczości naukowo-eksperymentalnej "najlepszych specjalistów we Wrocławiu" na psie moich rodziców, ale wiara w to, co czytasz w internecie, nie doprowadzi Cię z pewnością donikąd.
a hormony to nie trucizna |
|
|
Kasieńka |
Wysłany: Pią 18:37, 03 Lut 2012 Temat postu: |
|
Co do wyciszaczy i tej ruji ma klinika racje. Po co truć kota hormonami jezeli ma miec sterylizację. Moja kotka miała ciagłe ruje jedna po drugiej wiec nie było wyjścia i musiałam ją sterylizować w trakcie ruji. Wiadomo,ze lepiej kastrowac jezeli nie ma ruji ale nie zawsze da sie wstrzelić w termin jezeli jest jedna po drugiej. Moja weterynarz powiedziala,ze jezeli jest na poczatku ruji 1,2 dzien to jeszcze mozna. Nie chca weterynarze kastrowac w trakcie ruji dlatego, iż macica jest wtedy bardziej rozpulchniona i moze krwawic bardziej ale nie zawsze tak jest. Moze poradzilabym sie na Twoim miejscu jeszcze inego lekarza bo czasami mozna wyczytac pierdoły i sie przerazic. Ja jak na razie mam zaufanego -ciachałam równiez bezdomna kotke i równiez nie chciala jej podac hormonów chociaz musielismy czekac az odkarmi małe. Jezeli masz sterylizowac nie podawaj hormonów bo to trucizna |
|
|