Autor Wiadomość
Bajkałka
PostWysłany: Czw 16:24, 13 Kwi 2017    Temat postu:

Siedem miesięcy to nie tak aż bardzo wcześnie Wesoly
l. gwiazdeczka
PostWysłany: Wto 20:37, 04 Kwi 2017    Temat postu:

my parę miesięcy temu zaliczyliśmy drugą kastrację, i to dość wczesną - Pan Błażej miał akurat skończone 7 miesięcy. niestety dojrzewanie objawiało się u niego agresją w stosunku do średniego kota, więc trzeba było to jak najszybciej ukrócić. niewiele to dało swoją drogą Wesoly
polenka
PostWysłany: Nie 18:51, 19 Mar 2017    Temat postu:

Z Miszkiem już zupełnie dobrze Wesoly Gdyby nie te ataki falującej skóry po zabiegu, to mogłabym powiedzieć ,że kastracja to rzeczywiście "małe piwo".
No chyba, ze potrzebny jest kołnierz Zalamany - wyobrażam sobie jakie to dla kota musi być traumatyczne. A swoją drogą, tu zdania wetów są podzielone - jedni każą upilnować kota przed wylizywaniem rany, inni odwrotnie, że kot musi czyścić te okolice, bo inaczej dojdzie do nadkażenia. I bądź tu mądry człowieku Wesoly
Wracając do falującej skóry na grzbiecie - doszłam do wniosku, ze może zwiaząne to było z bólem pozabiegowym. Kot chcąc czyścic futro na bokach, musi przybrać określoną pozycję, musi się jakby wygiąć, żeby sięgnąć, a więc naciąga przeciwną stronę. W tym momencie zawsze dostawał podskórnych skurczy w różnych częściach grzbietu, co rzeczywiście wygląda jak przepływająca fala. Wtedy szaleństwo, niepokój, piszczenie, nerwowa bieganina. Bardzo pomagało 'przegłaskanie " mokrymi rękami - taki sposób, który znalazłam na innych kocich forach.
Bajkałka
PostWysłany: Pon 18:42, 13 Mar 2017    Temat postu:

Nam mówili że tak około 7-9 miesiąca. Wykastrowaliśmy go 8 miesiąca Jezyk . Zniósł zabieg dobrze, jak tata przywiózl go od weta, to już biegał i skakał. Niestety jednak rozlizał ranę i musiał dostać kołnierz, przez co dostał depresji kołnierzowej. Ale falowania skóry nie miał. Nawet nie wiem za bardzo co to znaczy.

Trzymam kciuki za miszka!Wesoly

Graytis, znajomi mówlili, że ich kot po kastracji strzyka, ale już nie śmiwerdzi.

Spinoo i Gavra, myślę, że jeden dokument (od jednego weta) wystarczy Wesoly.
polenka
PostWysłany: Pon 17:14, 13 Mar 2017    Temat postu:

Miszek skończył dokładnie 13 miesięcy w dniu kastracji ( taki jubileuszowy bonus Mruga ) Nasz wet powiedział, że o zabiegu w przypadku dużych ras myślimy od 9 miesiąca. I w tym też czasie myślałam, ale po drodze wyskoczyło nam kilka problemów zdrowotnych i najpierw te trzeba było uporządkować.
Nie znaczył jeszcze terenu, ale z kuwety dobywał się już podejrzany zapaszek a i zaczęła mu się nadmiernie podobać kocia dziewucha, mimo,że wysterylizowana Hyhy
Olena
PostWysłany: Nie 11:10, 12 Mar 2017    Temat postu:

Polenka a ile miał miesięcy twój kocurek jak go kastrowałaś?
Mój kocurek Neva Masquardae ma obecnie 7 miesięcy. Swojego domowego-kanapowego kotka kastrowałam w wieku 11 miesięcy.
polenka
PostWysłany: Pią 18:41, 10 Mar 2017    Temat postu:

Podzielę się spostrzeżeniami dotyczącymi niedawno przebytej kastracji mojego kocura. Zachowanie pozabiegowe standardowe - słabość po narkozie, sikanie pod siebie, ospałość. Byłam na to przygotowana, bo rok temu sterylizowałam kotkę. Natomiast tu w drugiej dobie pojawił się zespół falującej skóry i związany z tym niepokój, nerwowa bieganina, nadwrażliwość podczas prób mycia futra na bokach. Widziałam, że bardzo się z tym męczy i pojechałam do weta. Młody lekarz nie bardzo wiedział o co mi chodzi, tym bardziej, że kot w gabinecie zachowywał się spokojnie. Dał mi kilka kapsułek calmvet i sprawiał wrażenie jakby o kocim falującym grzbiecie nigdy nie słyszał. Potem rozmawiałam jeszcze z operatorem, który wykonywał zabieg. Ten z kolei zrzucił wszystko na stres okołozabiegowy( najprościej u kota wszystkie dziwne zachowania wytłumaczyć stresem). A synuś dalej się męczył mimo uspokajaczy. Poczytałam na kocich forach - sporo kotów ma tę przypadłość niestety, a opiekunowie skarżą sie, że weci ignorują sprawę. Wielu forumowiczów taki objaw u swoich pupili obserwuje właśnie po kastracji, tak jak w naszym przypadku, lub z niewiadomych innych przyczyn.
angelaw
PostWysłany: Nie 21:51, 05 Gru 2010    Temat postu:

my jutro idziemy umowic sie na sterylizacje naszej kotki ktora skonczyla 7 miesiecy i jesli dobrze zauwazylam jest juz po 2 rujce...
mam nadzieje ze do piatku nie zacznie sie jej na nowo bo pomiedzy tymi dwoma byla ledwie 2 tygodniowa przerwa...
Graytips
PostWysłany: Czw 19:26, 03 Cze 2010    Temat postu:

Mój Cacek został wykastrowany dopiero w wieku ok. 8 mies., po tym, gdy zaczął już znaczyć.
Choć nadal ma taki "nerwowy" odruch ogona, to nie jest już w stanie pryskać przykrym zapachem na meble - nic mu stamtąd "nie leci" Hyhy .
Skoro jednak mówicie co innego na ten temat, to jak to możliwe , że mój kocurek przestał od razu, jak "ręką odjął" ?
kiciunia78
PostWysłany: Sob 20:13, 24 Kwi 2010    Temat postu:

Muszę przyznać, że znaczących zmian w zachowaniu Astona jak dotąd nie zauważyłam. Ani bardziej mizialski, ani mniej. Przyznam, że też miałam obawy co do zmiany zachowania na gorsze, ale wet mnie uspokoił. Takie przypadki zdarzają się ponoć niezwykle rzadko.
Będziemy z Astonkiem mocno trzymać kciuki za Mukiego:)
martulka
PostWysłany: Pią 20:41, 23 Kwi 2010    Temat postu:

O ,nasz prawie rówieśnik Aston już po kastracji? Hm....przegapilam jakoś info. I jak- rozmizial się ? Widać jakieś znaczące zmiany w zachowaniu?
My mamy termin "ciachu- ciacha" na wtorek. Kwasny
Ciut- ciut sie boimy....... Kwasny
Mam nadzieję, że pojdzie wszystko wzorcowo i że "to" nie wplynie bardzo na zachowanie mojego futeralka. Jesli teraz Muki jest bardzo grzecznym kiciusiem ( nawet ze swoich spacerków po okolicy wraca sam), to czy, nie daj Boziu , po zabiegu wejdzie w niego diabelek?
Mial ktoś z Was taką przemianę kiciusia?
kolaborant2
PostWysłany: Pią 11:29, 23 Kwi 2010    Temat postu:

Witam. Ostatnio czytałem gdzieś o wczesnej kastracji i z tego co pamiętam, w jednej hodowli były problemy z kociakiem po zabiegu.Pamiętam nazwę hodowli, lecz na forum może nie będę jej wypisywał.
spinoo
PostWysłany: Czw 14:22, 18 Mar 2010    Temat postu:

a ty się dziwisz ? mały kotek , straszna maszynka? Nigdy nie pozwalam golic łapy , wystarczy dobrze zmoczyc łapke i troche delikatnie ponaciskać łapkę . Bidulek , jutro bedzie lepiej bo dostanie głupiego Jasia , wiec nie poczuje jak wkłuja mu welfron. Bedzie dobrze
kiciunia78
PostWysłany: Czw 13:57, 18 Mar 2010    Temat postu:

No i stało się! Aston jutro wstąpi w poczet kastratów. Szczerze, to nie mogłam się już doczekać z nadzieją na chociaż maleńką zmianę zachowania. I po cichu w duchu marzę, że stanie się trochę bardziej mizialski. Rotfl
W każdym razie dzisiaj byliśmy zrobić badania z krwi i było strasznie. Wyszłam z gabinetu jak po walce co najmniej z tygrysem syberyjskim a nie 6 miesięcznym kociakiem. Mój mały facet darł się i wyrywał już na widok maszynki do golenia, a potem było już tylko gorzej. Aż się boję co będzie się działo jutro. Zalamany
A co do umów, to w naszej widnieje klauzula zobowiązująca nas do wykastrowania Astona. Osobiście uważam, że takie zapisy są jak najbardziej ok. Oczywiście z wyjątkiem ceregieli o których pisze gavra. Mam nadzieję, że to jakieś marginalne przypadki.
spinoo
PostWysłany: Wto 14:27, 16 Mar 2010    Temat postu:

gavra , to prawda, ale ja tez spisuje umowę krycia , jezeli jadę do kocura , Tam sa szczególne zapisy które stawia własciciel kocura , Wierz mi sa baaardzo rózne, a cena jest dopiero na koncu , choc bywa też zaporowa. Generalnie mało jest kocurków super , dlatego jest tak a nie inaczej .
gavra
PostWysłany: Nie 16:41, 14 Mar 2010    Temat postu:

hmmm nie jestem za bardzo wtajemniczona jak to jest ogólnie, ale wiem że niektóre hodowle zawierają w umowach sprzedaży punkt, w którym wyraźnie zaznacza się, że nowy właściciel zobowiązuje się w ciągu np. roku wysterylizować nabytego zwierzaka oraz wysłać hodowcy dokument potwierdzający, wystawiony przez weterynarza, który wykonywał zabieg wraz z podpisem innego weterynarza, który potwierdza, iż zwierze było poddane zabiegowi. Taaak, wiem, że można wejść z pewne układy z ludzmi, nieważne czy to biznesmen, robotnik czy weterynarz, ale nie wiem czy znowuż KAŻDY taki doktorek byłby w stanie wypisać fałszywkę. A po drugie, czy na pewno wszystkim właścicielom zwierzaków naprawdę chciałoby się płacić za ten dokumencik aż dwóm wetom? Wesoly może i są takie a takie przypadki, ale myśle, ze ten jeden mały punkcik umowy jednak stwarza ciut większe szanse na to, ze zwierzak naprawdę zostanie poddany sterylizacji. I mam gorącą nadzieję, że ma to jakieś większe poparcie prawne.
spinoo
PostWysłany: Nie 12:43, 14 Mar 2010    Temat postu:

gavra napisał:
cóż... Mam wrażenie, że 3-4 mies to zbyt szybki okres na kastrację. .


Pojawiaja sie co prawda nowe badania na temat tzw wczesnej kastracji , ale poki co nasze obawy pozostana . Niestety niekiedy nie ma wyjscia. Mówie tu o hodowlach i o tzw zapisach w umowach krycia . Kocurek przed wydaniem musi byc wysterylizowany , wtedy nie ma za bardzo wyjscia , a zdawanie sie do konca na uczciwość nowych właścicieli jest ryzykowne . To prawda ja tarafiałem na ludzi odpowiedzialnych , ale zawsze jest ryzyko . Mówiąc krótko jezeli moje kocurki nie były by wysterylizowane , juz nikt nigdy nie pokryłby moich kotek. Dziwny to swiat ale tak jest . Jeeli hodowca chce super kocurki dla swoich kotek to niestety skazany jest na działania nawet wbrew sobie
Neftis
PostWysłany: Sob 15:05, 13 Mar 2010    Temat postu:

Dziękuję za odpowiedzi.

Yuki dzisiaj dużo śpi, noc też grzecznie spędziła ze mną w łóżku bez sensacji:) Przestała próbować skakać 'na chama', miauczy i mruczy, na brak apetytu nie narzeka, w sumie ma tylko trzy szwy, więc pewnie będzie wszystko dobrze:)
Marcin
PostWysłany: Pią 23:45, 12 Mar 2010    Temat postu:

Witaj Neftis,
nasza Dakotka była sterylizowana mniej więcej w tym samym czasie i muszę powiedzieć, że bardzo szybko doszła do siebie. Jeszcze tego samego dnia na wieczór swobodnie wskakiwała na łóżko, mimo, że miała w nas niańki, ale już chciała sama. Nie nosiła kubraczka, bo raczej nie interesowała się raną. Na drugi dzień była już "zdrową", żywą kotką. Bardzo się zdziwiliśmy, że tak dobrze zniosła operację, bo nasz kocur zdecydowanie dłużej dochodził do siebie. Ale z drugiej strony Dakotkę odebraliśmy później od weta - musiała się porządnie rozbudzić i dojść do siebie.
Pamiętaj, żeby podawać kici wodę.
Na pewno wszystko będzie dobrze - Sibki to dzielne kocice Mruga
Kaktusia
PostWysłany: Pią 18:44, 12 Mar 2010    Temat postu:

http://www.kotysyberyjskie.fora.pl/zdrowie,3/sterylizacja,33-200.html tu powinno być trochę wspomnień Mruga poczytaj. Myślę że jeśli wszystko będzie szło pomyślnie we wtorek spokojnie możesz jechać na uczelnię. Wesoly

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group