Autor |
Wiadomość |
Bajkałka |
Wysłany: Pią 21:32, 24 Lut 2017 Temat postu: |
|
Mój kotek, kiedy przyjechał z hodowli cały czas chodził za nami! To niebywałe. Dawaj mu dużo bodźców, a pewnie w krótce się zadomowi. Do agalw: Przepraszam, że mówię, ale kota nie można wyciągać z kryjówki.
Co do lizania się w miejscach intymnych: Mój kot zawsze się tam myje (no i był problem z kastracją, bo rozlizał ranę). |
|
|
zuu |
Wysłany: Czw 22:07, 16 Lut 2017 Temat postu: |
|
Ja moją kotkę, też przywiozłam do domu jak miała 6 miesięcy.
W domu mam psa i 2 kota. Z adaptacją do nowego domu nie było żadnego problemu.
Przez pierwsze 4-5 dni faktycznie też się chowała(najczęściej za łóżkiem), ale z zabawą nie było żadnego problemu.
W tym okresie poświęcałam jej ogrom czasu. Przytulałam, głaskałam, bardzo dużo do niej mówiłam zniżonym i spokojnym głosem. Rozpieszczałam kocimi smakołykami i surowym mięskiem. Bawiłam się z nią piórkiem, które zabrała ze sobą z hodowli.
Po około 10 dniach kotka już była z nami bardzo zadomowiona, jak wracałam do domu witała mnie radośnie w drzwiach.
Głowa do góry u Was na pewno niedługo też będzie wszystko dobrze. |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Nie 22:42, 22 Sty 2017 Temat postu: |
|
tydzień to nie aż tak długo, myślę że nie ma się czym martwić |
|
|
PierzchalPL |
Wysłany: Pią 23:10, 20 Sty 2017 Temat postu: Półroczny Kocurek - aklimatyzacja |
|
Cześć,
Niecały tydzień temu Niko przyjechał do mnie z hodowli. W domu nie ma innego zwierzaka, a ja całe życie obracałem się wśród kotów (tylko nigdy nie miałem swojego własnego), więc trochę ich zwyczaje poznałem.
Oczywiście na samym początku Niko pobiegł pod szafkę RTV i siedział tam kilka godzin obserwując mnie i moją dziewczynę. Kiedy próbowałem podejść i go pogłaskać nie było z tym żadnego problemu, ale to by było na tyle jeśli chodzi o socjalizacje. Mijają kolejne dni. kocurek je głównie suchą karmę (raczej wieczorami i niezbyt dużo) oraz załatwia się do kuwety bez żadnych problemów (powiedziałbym nawet, że robi to dość często, zwłaszcza siku i bardzo intensywnie rozkopuje żwirek, polecony przez hodowcę). Nie zauważyłem jednak by w moczu były ślady krwi lub by kocurek cierpiał przy oddawaniu moczu i lizał się w okolicach intymnych, także póki co wykluczam zapalenie pęcherza.
Niepokoi mnie jednak fakt, że mija już tydzień, a kocurek ani razu sam z siebie nie wyszedł do mnie (większość dnia spędza pod naszym łózkiem lub robi szybki kurs do miski i kuwety), nie ma absolutnie ochoty na żadną zabawę (chociaż w nocy słychać jak urządza sobie zwiedzanie po całym domu). Zastanawiające jest, że bez problemu daje się głaskać i jak zaczynam go dotykać to kładzie się zadwolony na grzbiet i wystawia się cały do pieszczot (oczywiści mrucząc przez całe głaskanie).
Czy mam na coś konkretnego zwrócić uwagę? Czy to jeszcze aklimatyzacja? Właścicielka kota zapewnia mnie, że w domu był bardzo energiczny i dużo rozrabiał ze swoją siostrą. |
|
|