Autor |
Wiadomość |
gavra |
Wysłany: Wto 15:41, 13 Mar 2012 Temat postu: |
|
zawsze powtarzam, ze najważniejsze jest stabilne podejscie psychiczne. Widze to nie tylko po swoich zwierzakach (pies choc mieszka z moją mamą, slucha sie tylko mnie, podobnie koty - choc rozpieszczane przez pana, to mnie zawsze witają kiedy wracam do domu i od razu przychodza spac kolo nóg ).
Ale co chciałam... oglądałam kiedys program o psach; kobieta dzwoni po pomoc do tresera i opowiada sytuacje związaną teoretycznie z psem. Kiedy mąż kobiety wychodzi do garażu i zaczyna majstrować, pies lata jak szalony po domu z ogonem podkulonym, piszczy, nie wie gdzie sie schować, biegnie do wanny, zaraz chowa sie pod lóżkiem, i ciągle piszczy. kobieta pyta jak mozna uspokoic psa. Treser bada sytuację, dopytuje o szczegoly kiedy jej mąż wychodzi do garażu, co temu towarzyszy, czy są jakieś hałasy z garażu (kobieta twierdzi ze tak, myśląc ze to glowny powod nerwow psa). Z biegiem chwil treser pyta kobiety, jak ona reaguje na fakt ze mąż musi bądź chce coś zrobic w garażu. Kobieta na to ze jest wściekla ze mąż spędza tam bardzo duzo czasu każdego dnia, zamiast poświęcić się chociaż czasem dla rodziny. treser na to, ze to tu tkwi problem. Pies wyczuwa jej nerwy i wściekłość na męża i odczuwa lęk. Prawdopodobnie najbardziej związany jest właśnie z kobietą i nie chce aby jego ukochana pani czułą złe emocje. Radzi, by kobieta szła na ustępstwa, np aby spędzała czas z mężem raz w domu a raz z nim w garażu, np stawiając tam w lato bujany fotel i szydełkując. ma im towarzyszyć także pies. wówczas kobieta będzie usatysfakcjonowana, ze moze byc częściej z mężem, rozmawiając z nim, po prostu będąc, a pies czując szczęście rodziny, sam przestanie się denerwować i bać
ot cała historia zmierzająca do tego, że powyższe komenatarze Pan są prawdziwe. pozdrawiam |
|
|
Pysia |
Wysłany: Nie 22:25, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
Nasze zwierzaki potrafią nas wielu rzeczy nauczyć i rozładować nasze napięcie. Wystarczy tylko szeroko otworzyc oczy |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Nie 10:52, 04 Mar 2012 Temat postu: |
|
moge sie tylko pod tym podpisac moi rodzice maja dwie bullterrierki i ta, ktora byla wychowywana z ludzmi (bo mlodsza niestety zajmowala sie tylko starsza suka) jest niesamowicie uczuciowym psem! wlasciwie nie ma takich smuteczkow, ktorych nie umialaby rozjasnic czasami mam wrazenie, ze wie, czym mnie rozsmieszyc i robi to specjalnie. moze to tylko autosugestia, ale juz nie raz zauwazylam, ze widzac, jak sie martwie, zaczyna np. grac ze mna w pilke, albo zwyczajnie dzgac mnie nosem, az zaczne sie smiac - wtedy jej pychol przyjmuje pelen zadowolenia wyraz |
|
|
Pysia |
Wysłany: Wto 16:30, 28 Lut 2012 Temat postu: |
|
Ja byłam zakochana w owczarkach niemieckich. Niestety hodowcy ( sama jestem hodowcą i w tym momencie się wstydzę....) pokierowali hodowlą w strasznym kierunku. Wiadomo, że chcąc uzyskać jakąś ceche wyglądu rasy zmienia sie chcąc nie chcąc też charakter. I tak robiąc owczarki niemieckie garbatymi pokrakami ciągnącymi zad po ziemi stworzyli psa cierpiącego na choroby kręgosłupa a przy tym majacego totalnie inną psychikę niż kiedyś psy tej rasy.... Mój ONek był stabilnym psychicznie psem do którego każdy obcy mógł podejść bez strachu. Reagował agresją w sytuacjach odpowiednich- czyli np jak ktoś podchodził do mnie agresywnie. Miał też normalną budowę dzieki czemu do starosci biegał i skakał. Żadnych wypadnięć dysków czy dysplazji cieżkich.... Teraz jak się zdarzy ONek bez dysplazji i wypadania dysków to powinno sie zapychać do koscioła i wznosić modły.... Może po wprowadzeniu długowłosych cos sie zmieni, bo one tak zepsute nie są....
Właśnie dzieki Herze ze stabilnym charakterem spojrzałam na niufy. Spokojne, opanowane i stabilne. Agresji nie mają, ale to akurat mi nigdy nie było potrzebne
Empatie posiada każdy normalny pies. To odbiornik naszych fal. Tzn nie ten pies siedzący w budzie lub samotnie na dworze, ale taki żyjący z nami- czyli normalny. Jak jesteśmy radośni to pies też. Jak smutni- pies tez. Jak płaczemy to pies stara sie zwrócić na siebie naszą uwagę abysmy przestali. To samo z nerwami. Zauważcie ( do właścicieli psiaków), ze jak mamy nerwy to pies zaczyna kręcić sie wkoło nas wywijajac ogonem. To typowa reakcja majaca na celu uspokojenie człowieka. Chociaż ludzie nie umiejacy myśleć dostają wtedy gorszych nerwów bo pies zamiast dać im spokój to wchodzi pod nogi. Często wtedy pies zbiera manto.... A chciał nam pomóc! To typowe zachowanie stadne. Jak przewódce wykazuje agresje ( nasze nerwy), to podporządkowany członek stada stara sie chodząc wkoło wywijajac ogonem, oblizując sie i odwracając lekko głowę w bok rozładować napięcie. To samo robi pies z nami.
Albo ziewanie. Siedzimy przy psie i patrzymy mu sie długo prosto w oczy. Jest to typowa oznaka dominacji. Mówimy psu " Ja tu rządzę". Wtedy psiak zaczyna ziewać. Pokazuje nam wtedy że " Ok w porządku- Ty tu jesteś szefem i nie denerwuj sie przypadkiem". Nie należy wiec wpatrywać sie psiakowi w oczy bo go stresujemy. Chyba że mamy w tym swój cel, ale to juz inna para kaloszy
Odbiornik pies sprawdza się tez w sytuacjach kiedy żyje z człowiekiem nerwusem zestresowanym. Choćby nie wiem z jakiej hodowli pies pochodził i jakie miał podstawy super charakteru to z niestabilnym człowiekiem powoli stanie sie nerwusem cholerykiem. I tylko od rasy i charakteru zależy jak bardzo.
Ludzie, koty i psy potrzebują jednej wspólnej rzeczy do normalnego funkcjonowania i bycia szczęśliwymi- jest to stabilizacja i spokój Nie spokój taki że nic sie nie dzieje, ale duchowy spokój i wsparcie kogoś pewnego. Jak to jest w rodzinie to nikomu sie nie chce z domu wychodzic bo jest dobrze. Każdy też jest spokojny i radosny. Przez 25 lat starałam sie stworzyc właśnie taki dom i chyba mi się troszke udało bo ciągną tu wszyscy łącznie ze zwierzyńcem z całej okolicy |
|
|
gavra |
Wysłany: Pią 18:39, 24 Lut 2012 Temat postu: |
|
Dawno temu sama przyprowadziłam do domu dorosłego owczarka, potężnego samca o przewspaniałym charakterze. W tym samym czasie owczarka miał również sąsiad. Zauważyłam więc kilka cech charakterystycznych. Wbrew opinii ze to dość agresywne psy, owczarki to rozbrykane dzieci w skórze zwierzęcia, ciekawskie i towarzyskie. Mają niesamowicie czuły nos i niezawodną pamięć. Mój Bruno był bardzo empatyczny, co ciężko wyjaśnić. Potrafił przytulać się łbem do osoby, która płakała. Także, należy uwierzyć, że takie sceny nie dzieją się tylko w filmach. Psy to bardzo sprytne i analizujące stworzenia.
Bruno został z moją mamą- jako wdowa mówi, że ma nowego towarzysza życia. Czasem bardzo mi go brakuje. Sama mam dwa koty, z czego jedna wabi się... Luśka!
zatem wraz z moimi dwiema panienkami pozdrawiamy dwie śliczne suczki !! |
|
|
Pysia |
Wysłany: Pon 1:31, 20 Lut 2012 Temat postu: |
|
Dziękuję
Tommy miał cudny kolor. I miał przepiękne oczy. A do tego był prawdziwym przyjacielem naszego syna.
Zmorka jest wypielęgnowana jak kazdy nasz zwierzak. Chociaz to bardzo trudne odkąd mieszkamy w domu. W bloku było łatwo. Pies spaceruje zawsze w towarzystwie człowieka. Jest kontrola. No i czasu więcej bo mniej do sprzątania W domu tak różowo nie jest bo spacery poza plac nadal muszą być a do tego jest wchodzenie do oczka wodnego a następnie kopanie dołów ( czyli szukanie sensu życia albo korzeni wiary- jak kto woli ). Do tego wszystkiego mase iglaków i szukanie pod nimi czegokolwiek. Trudno wtedy zadbać aby pies zawsze wyglądał pięknie No i są też wylinki , a wtedy niufka wygląda jakby w nią strzelił piorun
Ale Zmorka to nie tylko piękność. To miły dodatek do jej charakteru. To ktoś szczególny.... Zreszta jak kazdy mój zwierzak.
Kiedyś po śmierci 13-letniej Hery- owczarka niemieckiego - mówiłam że dziekuje losowi za danie mi możliwości życia z psem wyjątkowym. Niektórzy nigdy tego nie zaznaja. Ja zaznałam już trzy razy.... Hera, Szelma i nadal Zmorka. Do tego towarzystwa dołączyła Luśka, która jest całkowicie moja i tez zaczyna mi kołatać po głowie po pół roku że miałam ogrom szcześcia trafiając na nią.
Nigdy na początku nie ma lekko. Tommy miał swoje " ale". Zmorka ideałem od początku nie była. Trzeba było wychować. Z Szelmą były problemy z którymi poradziliśmy sobie bo znaliśmy psy. Z Luśką problemy były mniejsze, ale bez pracy tez nie byłoby różowo. Ale dzieki poświęceniu naszego czasu i poznaniu psiej psychiki doznajemy cudu każdego dnia. |
|
|
gavra |
Wysłany: Nie 11:03, 19 Lut 2012 Temat postu: |
|
Tommy był naprawdę pięknie umaszczonym kotkiem. takiej symetrii w tym kolorze jeszcze nie widziałam. Wyjątkowe futerko. Jakkolwiek ja, w tym momencie jestem pod przeOGROMNYM wrażeniem Zmorki. Jest... piękna to zbyt małe słowo... hmm jest... wspaniała! ma niemal majestatyczny wygląd. Lśniąca zdrowa sierść, cudowne oczy, przekonująca mordka. Fantastyczny pies. Brak słów. Gratuluję takich towarzyszy życia |
|
|
hanika |
Wysłany: Czw 17:36, 16 Lut 2012 Temat postu: |
|
Ja zakochałam się i w wyglądzie i w charakterze Sybiraków Wiele czytałam na temat tej rasy i stwierdziłam że to jest rasa dla mnie i dla mojej rodziny. |
|
|
Pysia |
Wysłany: Czw 15:20, 16 Lut 2012 Temat postu: |
|
Dokładnie. Rasowe sa inne. Zresztą każda rasa jest inna Tak samo z psami. Ja nie zakochałam się w nowofundlandach przez ich wygląd tylko przez charakter
To samo z puli. Zwracają na siebie uwagę bardzo otoczenia, ale nie jest to przesliczny pies cukierek z wyglądu Za to charakter mają bardzo fajny
Zasypał nas śnieg. Ale dziewczynki zadowolone. Nawet stara Zmorka szaleje jak szczeniak na białym puchu |
|
|
hanika |
Wysłany: Śro 18:00, 15 Lut 2012 Temat postu: |
|
śliczna Ale muszę przyznać rację że rasowe są zupełnie inne z charakteru Ja się zakochałam w syberyjskich i teraz mamy w domu dwie dziewczyny |
|
|
Pysia |
Wysłany: Śro 15:44, 15 Lut 2012 Temat postu: |
|
W stadzie jest jeszcze mąż który jest zakochany po uszy w nowofundlandach Najpierw nie chciał psa a potem wpadł jak śliwka w kompot
Całość zamyka syn- w tym roku 25-letni mężczyzna. Wychowany od urodzenia ze zwierzętami. To on wypłakał kotka kiedy odeszła od nas Hera- owczarek niemiecki- która była z nim od chwili jego narodzin. Najpierw była ona, potem on. Nagle stał sie samotny a my wszyscy na nowego psa nie byliśmy gotowi po tak wielkiej stracie.
Mąż za kotami nie przepada choć w jego rodzinnym domu zawsze były. Przyzwyczajony do dachowców nie chciał takiego kota. Ale zdziwił się pozytywnie. Tommy okazał się zupełnie innym kotem
Syn wpojoną ma wrażliwość. To rzadkość u młodych ludzi z naszych czasów niestety. W październiku zwlekł kotka znalezionego na drodze. Maleństwo około 6 tyg. mające. Pchła okazała sie dziewczynką i na dodatek zdrową. Miała tylko pchły jak rskie czołgi. Odpchlił, odrobaczył, zaszczepił, nauczył chować pazurki i znalazł dobry domek. Najpierw chciał zostawic małą, ale jednak okazało sie ze to nie to. Przekonał sie tak jak i my, że kot dachowiec ma jednak inny charakter od rasowych. No i nie to futerko w dotyku..... Chyba to futerko było najważniejsze.
Często w naszym domu lądowały niechciane zwierzęta. Syn został nauczony że wszystkich sie nie zatrzymuje bo to niezdrowe dla obu stron. Że trzeba odchuchać, wyprowadzic " na ludzi" i znaleźć super domek. Tak tez sam postapił. Ja nie ingerowałam. W koncu to dorosły człowiek. Choć przyznam szczerze, że ja bym małą zatrzymała..... Mnie wszystko jedno jaki kot, byleby ktoś mruczał.
Mała Szpileczka juz doprowadzona do porządku
Słodki mały rozrabiaka Skakała po firankach i nawet zawisła nam na obrazie w salonie
Terroryzowała oba psy. Luśka wolała się zawsze ewakuować jak wkraczała mała a Zmorka zasłaniała łapą nos i oczy Szpilka mieszka teraz z samotną emerytką zakochana w niej po uszy. Lepiej trafić nie mogła |
|
|
l. gwiazdeczka |
Wysłany: Wto 21:26, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
cudowne niedźwiadki! aż Ci trochę zazdroszczę |
|
|
hanika |
Wysłany: Wto 17:43, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
Pasjonatka pełna miłości Piękna opowieść i piękne psiaki |
|
|
Pysia |
Wysłany: Wto 14:02, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
Dziękuję
Kolejna historia. Luśka. Czyli puli- owczarek węgierski.
Znalzła się u nas jakby z przypadku. Zmorka po śmierci Szelmy wpadła w depresje. Tak tak.... Psy też ją mają. Przyznam, że my też byliśmy częściowo temu winni. Po śmierci Szelmy tak strasznie baliśmy się o kolejną naszą staruszke i troszkę odsunęliśmy się od niej. Niby z nami była, ale .... Gdy sie otrząsnęłam Zmorka tylko spała i była jakby w innym świecie. Zaczęłam z nią pracować, ale sunia nauczona życia z drugim psem ciężko wychodziła z letargu. A pewnego dnia nasz syn wracajac z pracy zobaczył obcego szwendajacego sie po placu. No cóż. Niuf nie nadaje sie do pilnowania. Mąż sie wystraszył i powiedział abym poszukała jakiegoś małego szczekacza żeby dał znak ze ktoś obcy jest i nie pozwolił przez to na "odwiedziny". Zaczęłam dopiero co szukać. Nikomu nic nie mówiłam. Wiadomo, że majac tyle lat psy i hodowle sporo osób z psiego swiata mnie zna. Tym bardziej że zajmuje się też adopcjami psów. Dostałam więc maila od znajomej majacej dwie puli że jedna sunia szuka dobrego domku i żebym ją wzięła. Przecież mam miejsce, warunki i doświadczenie w wyprowadzaniu " na ludzi " psów. Oj zastanawiałam sie chyba z miesiąc. W końcu zdecydowałam. Mała zamieszka z nami.
Pojechaliśmy po nią. Strasznie brudna, śmierdzaca jak szambo . Sfilcowana masakrycznie. Obraz nędzy i rozpaczy. Przywieźliśmy.
Sunia bała sie wszystkiego. Aż zbierało się na płacz patrząc na nią. Pracowałam calutkie dni z nią aby podnieść jej pewność siebie. Praca dała piękne owoce. Luśka stała sie pewnym siebie, cudownym puli. Typowym przedstawicielem swojej rasy Na początku nawet liście spadajace z drzew wprawiały ją w strach. Teraz spaceruje luzem pośród ludzi, rolkarzy, rowerzystów i rozwrzeszczanych dzieci. Zero strachu! Na wystawie halowej w styczniu zadziwiła mnie dokumentnie. NIC sie nie bała. Ani tłumów, anii psów ani hałasu! Chodziła ze mną z ogonkiem na grzbiecie zadowolona. A na wybiegu na dworze zaczepiała do zabawy duze psy
Jaka jest teraz Luśka? 12 kg nieustan nej radości Zrównoważony w domu pies na spacerku perszing Ciągle radosna, ciągle jej precelek ogonek się śmieje a wraz z nim wszystkie sznurki Pilnuje dzielnie domu i placu, choć nie szczeka jak do nas do domu wchodzą goście. Za to na placu daje znać o sobie głośno Uwielbia kontak z człowiekiem.
To był trzeci dzień pobytu Luśki u nas. Już troszke lepiej bo ogonek nie wisiał smutno. Akurat po kąpieli- mokra. Sfilcowane dredy były już porozdzielane.
Zmorka razem z nią
Kolejne dni i Luśka juz sie bawi sznurkiem niufowym
Śliczna dziewczynka. Jeszcze niepodcięta
Tak to wyglądało w całości po częściowych moich zabiegach
Luśka miała wyskubane dredy na karku i głowie. Przez inne psy. Teraz dredy odrastają Po podcięciu jej wtedy wyglądała jak dzieciątko
Resztę jej fotek wstawie w kolejnym poście aby nie robić tasiemca usianego zdjęciami
Dodam tylko, ze dla Zmorki pojawienie się wesołej pchełki było zbawienne. Wróciła do życia a my wraz z nią Staruszka bawiąca sie po raz pierwszy od pół roku
|
|
|
angelaw |
Wysłany: Wto 8:39, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
Przepięknie napisane i uwieńczone przepięknymi zdjeciami...
Obie sunie cudne, widać że wypieszczone i kochane...
Czekam na ciąg dalszy... |
|
|
Pysia |
Wysłany: Pon 20:10, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
Dziekuje...
Kolejna osoba. Właściwie powinna być przedstawiona jako druga, bo przybyła do nas jak Tommy był dorosłym kotem. Zmorka. Hym.... To przez nią wpadłam w nowofundlandy jak śliwka w kompot. Ja i reszta rodziny. Pies pozbawiony agresji całkowicie. Oaza spokoju gdy trzeba, szalona wariatka gdy czas zabawy. Oczywiscie szalona w typie niufa
Zmorka jest dogoterapeutką na emeryturze. Pracowała z dziećmi, dorosłymi z problemami. Wychowała tez sporo najmłodszych chodzac po przedszkolach i szkołach i ucząc dzieciaki ze zwierze to nie zabawka. Uświadamiała.
Do tego pies o wielkiej inteligencji potrafiacy myśleć i kombinować. Moja świadomość że psy nie myślą przyczynowo-skutkowo padła przez nia w gruzach Ona obserwuje a nastepnie nagle otwiera nam lodówkę, każdą szafke, szuflade itd. Potrafi to nawet za sobą zamknąć Kradnie ile wlezie i robi to z królewskim wdziekiem. A do tego ma wzrok łabadka co czyni ją nietykalną Obie z Szelmą wyczyniały cuda i nikt z nas nigdy się nie złościł. Wpprost przeciwnie. Wybuchy smiechu słychać było daleko . Cudowne czasy. teraz Zmorka ma 10 lat i starowinka lubi spać. Kombinowanie prawie jej przeszło.
Jest to tez założycielka mojej hodowli. Dwa mioty poszły w świat. Tylko dwa, bo musiałam mieć pewnych ludzi no i.... Sporo kasy na koncie zanim poszła do kawalera bo hodowla olbrzymiej rasy to baaaaaaaaardzo drogie hobby
Zmorka
Jesiennie
W okresie wylinki ( widać po szarej sierści)
Zdjecie z ostatniego lata
I jak siedzi na kanapie próbujac zgnieść mnie
I ze spacerku- nadal rusza sie pieknie
Mam nadzieje że Zmorka zostanie z nami jeszcze długo.
Zdjęć dziewczynak mam milion.... Kotka mniej, bo stanowczo nie lubił aparatu foto .
Kolejna osoba w nastepnym poście |
|
|
hanika |
Wysłany: Pon 19:55, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
Psiak przepiękny ... Oni zawsze będą Wami. Nasz psiak też jest z nami i zawsze będzie. |
|
|
Pysia |
Wysłany: Pon 19:32, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
Prawda? Nie sposób sie nie zakochać a potem nie tęsknić....
Dziękuję za przywitanie:)
Teraz kolej na Szelme. Przybyła do nas 10 grudnia 2004 roku. Zaniedbana bardzo. Tak psychicznie jak i zdrowotnie. Piękny rodowód zagraniczny za dolary nie uchronił jej od tego. Ale nie pozwolił szwędać sie po schroniskach. Byliśmy jej piątym i ostatnim domem. Miała problemy z akceptacją suczek. Miała też gronkowca złocistego, pałeczke ropy błękitnej i E-coli w prawym uchu. Niektórzy twierdzili ze jest do uśpienia. Uparłam się i wyleczyłam. Wymagało to nabycia wiedzy na temat bakterii i walki z nimi. Udało się. Co prawda niedosłyszała do końca swojego życia na to ucho ale w niczym to nie przeszkadzało. Praca całej rodziny włożona w wyprostowanie suni zaowocowała w to, ze zyskaliśmy fantastycznego psa pełnego miłości. Nikt nigdy nie potrafił się przytulać tak jak ona i tak mocno pokazywać nam miłość.
Wielka suka ważąca 72 kg. Wesoły taran. Ucząca sie przez całe swoje życie. Nastawiona na człowieka całą sobą, każdą cząstką mimo prwie pieciu lat spędzonych w kojcu. Czyli typowy nowofundland Po jej śmierci 21 stycznia 2010 roku nastapił koniec świata. Miała agresywną forme chłoniaka. Nie dane nam było mieć nawet szansy walczyć... Uczymy sie nadal bez niej żyć...
Tutaj w kubraczku po sterylizacji
Zdjecie pokazujące że da sie nauczyc miłości suke nienawidzącą innych do drugiej suki. Wspólne zabawy
Piszę o niej i o Tommym bo choć nie żyją to nadal są z nami- w naszych sercach.
Kolejny członek rodziny w nastepnym poscie. |
|
|
angelaw |
Wysłany: Pon 19:06, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
Kociak slicznosci... |
|
|
hanika |
Wysłany: Pon 18:08, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
Witam na forum wraz z moimi dziewczynami. Prześliczny kotek .. |
|
|