Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Forum poświęcone kotom syberyjskim i nie tylko Strona Główna
->
Różności
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum
----------------
Regulamin
Ogłoszenia Administratora
Poznajmy się!
Koty Syberyjskie
----------------
Wasze sybiraki
Pielęgnacja
Zdrowie
Żywienie
Zachowania
Hodowla
Wystawy
Tęczowy most
Różności
Inne kocie rasy i inne zwierzaki
----------------
Maine coon
Norweskie leśne
Koty innych ras
Psy i reszta
Galeria
Opieka nad zwierzakiem
SOS
Tęczowy most
Kogiel mogiel
Różności
----------------
OFF Topic
Zabawa
Wasze miejsce w sieci
Kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
gavra
Wysłany: Nie 20:50, 21 Lut 2010
Temat postu:
hi hi
no to gratuluję koteczka. Powiem szczerze, że mój owczarek Bruno, kiedy jako już 2letni samczyk trafił pod mój dach, był beznadziejny
wiercipięta, wścipski niuchacz - odkurzacz i oszołom co wszystko ogonem by rozwalał. Nie mogłam tego znieść. Wziełam się za tresurę. Trochę się w tym celu poduczyłam, żeby to chociaż zaczepiało o profesjonalizm
I mój wilk chyba wiedział, że skoro to ja przyprowadziłam go do domu i pierwsza w rodzinie wykazywałam największe zainteresowanie jego ogólnym dobrem, to znaczy że trzeba się słuchać mnie. i tak też było. Mama, choć świata poza nim nie widzi do dziś (pies został z moją mamą), nie ma niestety większego wpływu na Bruna. Rozkazy, prośby i zakazy respektuje w pełni tylko z mojej strony. Kiedy co jakiś czas odwiedzam mamę, widzę, że pies jest bardzo szczęśliwy. Co tu dużo mówić, mama kocha spacery, dba o niego jakby był ludzki
je chyba lepiej niż którykolwiek pies sąsiadów
a mimo tego, zawsze biegnie w moją stronę z taką szybkością, że tylko modlę się by w porę wyhamował. Kiedyjestem w rodzinnym domu, śpi ze mną, ciągle mi towarzyszy. Na spacerach widzę, że kompletnie nie słucha się poleceń mamy. Moje respektuje od razu. Zachowam się pewnie źle i trochę snobistycznie, ale przyznam, że trochę cieszy mnie ta jego dziwna wierność w stosunku do MNIE. Dlatego uważam, że to nie jest wina psa, gdy Cię nie słucha, po prostu nikt nad nim nie zapanował, a pies po prostu z czasem się do tego przyzwyczaił. Lub... został za szybko odebrany matce i nie zdążył nauczyć się psich stadnych manier. Tak, można by porównywać, że tak samo można odnieść się do kota. Jednak muszę stwierdzić pewną rzecz, kot nie jest w 100% wyuczalny. Nie jest zwierzęciem stadnym i to ma górujący wpływ na jego zachowanie. Można kota czegoś nauczyć, ale jest to raczej przyzwyczajenie do określonej sytuacji, taka hmm... pożądana reakcja na coś. Tematem tresury psów zainteresowałam się bardziej, jak już zaznaczyłam wyżej, i zaczełam 'eksperymentować' tez na psach sąsiadów i przyjaciół. Czasem miałam do czynienia ze starszymi psami, które wg ich pana/pani niczego nie potrafiły się nauczyć. Jakież było ich zdumienie, kiedy leniwy dotąd, pogrubiały buldog czy teoretycznie niewyuczalny pudel podawał łapę czy kładł się na zawołanie. Wszystko to kwestia odpowiedniego podejścia i 'przekonania' psa i człowieka. Koty natomiast są zbytnimi samotnikami, jest im z tym dobrze, więc nie odczuwają potrzeby współdziałania z kimś. Jedynym ogólnie znanym kotem 'grupowym' jest lew. inne kotowate mają w naturze samotność, natura zaopatrzyła je w odpowiednie mechanizmy, które pozwalają im przetrwać. Po co więc jest im inny osobnik, a tymbardziej człowiek - co za tym idzie, słuchanie tegoż właśnie człowieka. Gdyby kot miał stały dostęp do pożywienia i większe terytorium nie odczuwałby potrzeby nawet stwarzania pozorów 'przyjaźni' z człowiekiem. Owszem, przyzwyczajenie się, skłaniałoby go do okresowych zachowań czy reakcji np potrzeby pieszczot, ale nic poza tym. Nie można by doszukiwać się w tym pojęcia - wierność, przyjaźń. Ile to kotów wraca do swojego pana, gdy przypadkiem się zgubi? Jeśli wracają, to tylko dlatego, że miejsce w którym przebywały wydawało się bezpieczne. Dowód - moja Kisi, 3 lata mieszkała z innymi ludżmi. Kiedy trafiła do nas, jasne jest, że bała się. Jednak nie nas - ludzi, tylko nowego miejsca. Gdy brałam ją na ręce, mruczała, nie wyrywała się jakoś specjalnie. Wolna jednak, chowała się za kanapą lub komodą, w zależności, bliżej czego przebywałam. 3 dni i kot jadł... Nie wydaje mi się więc, żeby jakoś specjalnie tęsknił za poprzednimi opiekunami. Pies natomiast, jeśli było mu u poprzednich właścicieli naprawdę dobrze, chorowałby z tydzień albo i lepiej. Pies mojego dziadka, potężny owczarek, zdechł 2 tygodnie po śmierci dziadka. Nikt mi nie powie, że pies nie rozumie. Kot to cffaniak
będzie nas "kochał" bo dajemy mu jeść. to wszystko
l. gwiazdeczka
Wysłany: Nie 19:23, 21 Lut 2010
Temat postu:
gavra, ze zwierzętami jest jak z ludźmi-nie wszystkie są takie same
mój ukochany braciszek miał w sobie więcej z kota niż z psa-przychodził tylko wtedy, kiedy sam miał na to ochotę (w przeciwnym razie mogłam go wołać ile chciałam), tak samo było z głaskaniem i zabawą, a uczył sie tylko tego, co mogło mu sie do czegoś przydać. był kapryśny, humorzasty i obrażalski, a polecenia? mogłam je sobie wsadzić
ale chyba za to tak strasznie go kochałam. Greebo, chociaż to kot, jest chyba bardziej psi
gavra
Wysłany: Nie 18:53, 21 Lut 2010
Temat postu:
niestety, pis i kot to dwie odległe 'osobowości'. Nie skrajnie, ale jednak odległe. w przeciągu swoich 23 lat miałam dwa psy (jeden był ze mną 16 lat) i 3 koty. Pies zawsze przychodzi na zawołanie, nie drażni go moja chęć na zabawę, kocha pieszczoty w każdym momencie, nie miewa nagłych zmian nastroju i ba - potrafi współodczuwać z kolei moje huśtawki. Kiedy jestem zła, nawet jeśli on ma ochotę na zabawę, w końcu odchodzi jakby rozumiał, że ma mi w danej chwili nie przeszkadzać, kiedy jestem smutna, leży przy mnie a czasem liże moje załzawione policzki, słucha moich poleceń i rozumie je, jest w 100% wyuczalny.... taka jest wyższość psa nad kotem. Ale... Kot jest jednak mistrzem nawyków typowo zwierzęcych, które tak nas, ucywilizowanych ludzi' ujmują
są dzikie... mmmrrr
l. gwiazdeczka
Wysłany: Śro 17:28, 10 Gru 2008
Temat postu:
Aniu, spinoo powiedział mi kiedyś, że koty syberyjskie zachowują się czasem jak psy - to chodzenie za Tobą wszędzie jest właśnie częścią ich "psowatości"
Greebo też stara się towarzyszyć mi w każdych okolicznościach, wchodzi nawet ze mną pod prysznic
Kaktusia
Wysłany: Śro 15:09, 10 Gru 2008
Temat postu:
Jeśli to tylko zabawa i nie robi psu krzywdy, może nawet niechcący, to nie ma problemu
Ania
Wysłany: Śro 11:24, 10 Gru 2008
Temat postu:
Wiesz co gwiazdeczko masz rację z tą wiernością chyba mnie ponoisło. Ale mimo to jestem pod wrażeniem jego zachowania. Gdy tylko jestem w domu on jest zawsze przy mnie ( w dosłownym tego słowa znaczeniu) nawet w toalecie
. Wiem że to dla niektórych wyda się śmieszne lub co najmniej dziwne ale kiedy zostawiam na moment to miauczy jakby mu ktoś wielką krzywdę robił. Mój mąż też jest w szoku, miał koty ale żaden się w ten sposób nie zachowywał
. Jak jemy on siedzi przy moich nogach, kiedy gotuję on stoi przy moich nogach (nic przy tym nie dostająć ), kiedy siedzę on siedzi na moich kolanach. On jest jak mój cień.
Ok. zmieniając temat. czy normalnym jest, że przy zabawie z psem on łapie go zaszyję łapkami(obejmuje) i gryzie go?, lub łapie się jego ogona lub zadka i hulaj dusza?, a te skoki z fotela na grzbiet
łał prawdziwy tygrys syberyjski
. Ok. ale czy pozwalać mu na to czy może przesadza? Pies przy tej zabawie nie piszczy i nie ucieka.
Pozdrawiam wszystkich !!!!!!!!
l. gwiazdeczka
Wysłany: Wto 22:26, 09 Gru 2008
Temat postu:
Aniu, koty niestety nie są wierniejsze niż psy
są za bardzo niezależne. choć mały też mnie pilnował jak wróciłam do niego po czterech dniach w niedzielę, jak leżałam w łóżku i się uczyłam to kładł mi się w nogach, chociaż zazwyczaj w ciągu dnia śpi na drapaku, kazał się nosić na rękach i przytulać itd., czyli chyba jednak gadzina za mną tęskniła
Ania
Wysłany: Wto 14:04, 09 Gru 2008
Temat postu:
Hej. Ta wiadomość powyżej jest ode mnie. Nie wiem dlaczego się wylogowałam?
Gość
Wysłany: Wto 14:02, 09 Gru 2008
Temat postu:
Koty są niesamowite. Wiem że dla Was nie jest to nowością ale dla mnie........ Są wierniejsze niż psy.
W niedzielę po powrocie pojechaliśmy po Borysa. On traktował nas jakbyśmy dla niego nie istnieli. Byłam w szoku
. W domu to samo. Dzieci nie wiedziały co się dzieje i ja również. Dopiero w poniedziałek......, jakby przyjął przeprosiny (noszony był na rękach cały dzień), i zaczął się normalnie bawić. A wieczorem
, położył się przed drzwiami do łazienki gdzie kąpałam dzieci i czekał aż nie wyszłam, podczas robienia kolacji wspinał mi się po spodniach na kolana
Z tych pięknych niebieskich oczu wyczytać można było " nie zostawiaj mnie więcej " . Wieczorem wskoczył mi na kolana i słodziutko sobie zasnął. Jestem cała jego.
P.S. Nie tylko ja, wszyscy są pod wrażeniem. On jest po prostu niezwykły, ma w sobie to "coś".
l. gwiazdeczka
Wysłany: Pią 15:15, 05 Gru 2008
Temat postu:
Ania, ja księciuniowi jestem w stanie wybaczyć wszysko
fakt, że jak coś narobi, to krzyczę jak głupia, ale zaraz znowu kocham swojego koteczka. a butami to on najchętniej rzuca po podłodze
Ania
Wysłany: Pią 11:50, 05 Gru 2008
Temat postu:
No tak mój Borys też się rozkręca. Bardzo nie lubi jednego jedynego kwiatka w naszym domu. I to o dziwo nie tego który stoi na ziemi tylko tego który stoi na stole w jadalni
Dzisiaj na stole leżała wysypana z doniczki ziemia. A wczoraj podlewałam kwiaty więc wyobrażcie sobie jakie miałąm bagno
Już nie wspomnę o butach no na te to poluje jak lwica na zebrę
A jak mnie śledzi. Nie sądziłam że koty mogą być takimi aktorami. Jestem w nim coraz bardziej zakochana. A w nocy kiedy jestem już w łóżku to przychodzi i puka mnie noskiem w rękę żeby go pomiziać. Jest niesamowity. A tą ziemię to mu wybaczyłam oczywiście
Carry
Wysłany: Śro 13:41, 16 Sty 2008
Temat postu:
Wafel dzisiaj została mocniej podrapany przez Kajtucha w ucho ma ślad
A teraz zjedli obiad i poszli sę wypróżnić na dworek
Kaktusia
Wysłany: Wto 21:26, 15 Sty 2008
Temat postu:
Przyszła dzis do nas paczka z karmą i żwirkiem. Wiercik automatycznie wiedział, że to dla niej
I jak tylko pan dostawca wyszedł podleciała do szafki z pudłem i próbowała wywąchać ją, a jak ją przenosiłam i rozpakowywałam to tylko patrzyła mi na ręce
kasia
Wysłany: Sob 13:22, 05 Sty 2008
Temat postu:
Co u moich kotów słychać?
Prążek przez święta trochę podróżował (oczywiście to były jednodniowe wycieczki - gdzież by nie wrócił na jedzenie
)
Skarpet w święta głównie odpoczywał - razem z Bengalem i trochę Kotką
Ale teraz z Bengalem bawi się bardziej niż Prążek. Prążkowany zrzucił już brzuch, to może nic nie robić
No i tyle
spinoo
Wysłany: Śro 13:03, 19 Gru 2007
Temat postu:
Dzis kupiłem choinke, ale nie wiem czy wytrzyma do wieczora..... Moje biedne zagłodzone koty.... z upodobaniem ja obgryzają. Ciekawe czy będą z tego szyszki
edziaw1
Wysłany: Śro 10:57, 28 Lis 2007
Temat postu:
Gdy wróciłam wczoraj do domu Florek jak zwykle przywitał mnie już w "drzwiach",zaspany,tulący sie .Ale po chwili zaczyna mnie gryźć do takiego stopnia ze sprawia mi to ból i upuszczam go na dół z czego nie jest zbyt zadowolony.mam nadzieję ze minie mu to i ze to taka forma zabawy.9 grudnia skończy 3 miesiące wiec jest jeszcze malutkim kociątkiem.Miło jest wracać do domku wiedzac ze jets tam to białe futerko ,które bardzo kocham.
Carry
Wysłany: Czw 16:29, 08 Lis 2007
Temat postu:
A do nas jak się zadzwoni to przyjeżdza
fakt że jak mocniej której chore to trzeba zawieść, raz taka sytuacja się zdarzył
U nas jest wet taki jaki jest
słyszałam że wszystkie psy z jednej szczykawki szczepi ale czy to prawda;/ Teraz już chyba na emeryturze jest. U niego raz tylko z Suną byłam, a tak to już od 3 lat mamy tego co na telefon przyjedzie i bardzo go sobie chwale, do jego klinki mamy 22 km.
kasia
Wysłany: Czw 15:34, 08 Lis 2007
Temat postu:
To macie fajnie
my do weta samochodem musimy
Sendri
Wysłany: Śro 19:21, 07 Lis 2007
Temat postu:
Ja mam weta bardzo blisko, ale zawsze my z Sonią robimy sobie wycieczki...
Muszę iść z nią w grudniu na odrobaczenie...
Carry
Wysłany: Śro 19:04, 07 Lis 2007
Temat postu:
W czoraj był u nas wet zaszczepić koty i psa
Mama mówiła mi że jak Wafel dostał zaszczyk to dostał waricji i zaczął latać z pokoju do kuchni, doktor powiedział że go to bolało i jakoś musi odreagować, dziwne odskoki ten kot ma
Kajtek zniósł to Bdb
Wczoraj jeszcze dałam mu tabletkę na robaczki
był grzeczny. No i ogólnie to ciągle u nas pada i kocurki wola w domu siedzieć, co mnie cieszy bo dłużej je widze
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin